Prof. Dudek: Żaden z liderów Zjednoczonej Prawicy nie jest zwycięzcą

Prof. Dudek: Żaden z liderów Zjednoczonej Prawicy nie jest zwycięzcą

Dodano: 
Prof. Antoni Dudek
Prof. Antoni Dudek Źródło: PAP / Mateusz Marek
– Krytycznie oceniam fakt, że treść tego porozumienia była tajemnicą i zostało podpisane w blasku fleszy, ale opinia publiczna nie była informowana, co do szczegółów. To złe, ponieważ sprawa kształtu rządu jest ważna dla każdego, kto się polityką interesuje. Natomiast nie uważam, by porozumienie kończyło definitywnie spór, bo te podziały były całkiem realne. Ono oczywiście spór ten zawiesza, na kilka, może kilkanaście miesięcy. Jednak nie sądzę, by przetrwało pełne trzy lata do końca kadencji – mówi portalowi DoRzeczy.pl prof. Antoni Dudek, politolog i historyk, UKSW.

Czy można powiedzieć, że porozumienie w ramach Zjednoczonej Prawicy kończy największy kryzys, z którym w formacji rządzącej mieliśmy do czynienie?

Prof. Antoni Dudek: Przede wszystkim krytycznie oceniam fakt, że treść tego porozumienia była tajemnicą i zostało podpisane w blasku fleszy, ale opinia publiczna nie była informowana, co do szczegółów. To złe, ponieważ sprawa kształtu rządu jest ważna dla każdego, kto się polityką interesuje. Natomiast nie uważam, by porozumienie kończyło definitywnie spór, bo te podziały były całkiem realne. Ono oczywiście spór ten zawiesza, na kilka, może kilkanaście miesięcy. Jednak nie sądzę, by przetrwało pełne trzy lata do końca kadencji. Sądzę, że dojdzie jeszcze w koalicji do napięć.

Różnie oceniane jest przewidywane wejście Jarosława Kaczyńskiego do rządu. Jedni uważają, że to dobrze, bo prezes PiS wchodzi do rządu i realnie najbardziej wpływowy polityk w Polsce nie jest już szeregowym posłem. Inni podnoszą, że powinien być premierem. Kto ma rację?

Obie strony. Oczywiście uważam, że lepiej byłoby, gdyby Jarosław Kaczyński został szefem rządu, ale z drugiej strony – byłby wtedy problem, co zrobić z premierem Morawieckim. W tej sytuacji Kaczyński i tak będzie tym, kim był – czyli „superpremierem”, ale będzie „superpremierem” w randze wicepremiera, a nie w randze zwykłego posła. To postęp i krok w dobrym kierunku.

Podzielone są też opinie, co do tego, kto w tym sporze w Zjednoczonej Prawicy wygrał. Jedni twierdzą, że Mateusz Morawiecki, bo Ziobro będzie pod kontrolą. Inni uważają, że to wręcz triumf Zbigniewa Ziobry, bo wejście Jarosława Kaczyńskiego do rządu osłabia premiera Morawieckiego. A może wygrywa prezes PiS, który pokazał, kto rządzi w koalicji Zjednoczonej Prawicy?

To zależy jak na to patrzeć. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że Ziobro mógł znaleźć się poza rządem, mógł być gabinet mniejszościowy, a Solidarna Polska byłaby wtedy wypchnięta z koalicji, to jest to jakiś sukces ministra sprawiedliwości – uniknął anihilacji, został na rządowym stanowisku. Z drugiej strony – ma nadzorcę, w postaci Jarosława Kaczyńskiego, najpewniej dostanie też kogoś niezwiązanego z Solidarną Polską do Prokuratury Krajowej, więc trudno mówić o triumfie. Nie jest to jednak też triumf Mateusza Morawieckiego, ani Jarosława Kaczyńskiego, który nie palił się przecież do wejścia do rządu, a musiał to zrobić. Tak więc spośród liderów Zjednoczonej Prawicy – problemy Gowina trwały już od kilku miesięcy – nikt nie jest zwycięzcą. I pewien problem ma sama Zjednoczona Prawica – bo sam spór jest trudny do wytłumaczenia jej sympatykom.

Dzieje się też wiele w opozycji. Wybrano szefa klubu Koalicji Obywatelskiej. Czy to kończy kryzys tej formacji i będzie ona gotowa do starcia ze Zjednoczoną Prawicą?

Absolutnie nie przeceniałbym tego faktu. Wybór przewodniczącego klubu zmienia jedynie to, że dziś Koalicją Obywatelską rządzi pewien triumwirat, Borys Budka – Rafał Trzaskowski – Cezary Tomczyk. Osobiście uważam, że przyszłościowo najwięcej szans na bycie liderem ma nadal Rafał Trzaskowski, musi po pierwsze jednak rozwiązać problemy, które ma w stolicy, po drugie taki ruch wokół niego to nie może być żadna „nowa Solidarność”, taki ruch był z góry skazany na niepowodzenie. Natomiast po stronie opozycji widzę inne wydarzenie, znacznie ważniejsze, niż wybór szefa klubu KO.

Jakie?

To, że Polskie Stronnictwo Ludowe uniknęło „zniszczenia” przez Prawo i Sprawiedliwość. Prezes Kaczyński de facto przyznał w słynnym już wywiadzie, że próbował najpierw rozmawiać z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem o koalicji, co się nie udało. A potem – tu już prezes zasugerował to między wierszami – że PiS usiłował obalić prezesa PSL, co też się nie udało. Czyli kolejny atak PiS na ludowców, był nieskuteczny. PSL zachowało odrębność i niezależność, zapewne przekroczy próg wyborczy w kolejnych wyborach. Natomiast mrzonką jest mówienie, że PSL stworzy jakieś nowe centrum, między PO i PiS. Tu jest za ciasno, jest konkurencja Hołowni, wynik wyborczy Kosiniaka-Kamysza w wyborach prezydenckich pokazuje, że szanse na to są iluzoryczne. Tu będzie walka o przekroczenie progu i zachowanie podmiotowości.

Czytaj też:
RMF nieoficjalnie: Jest skład rządu oraz liczba ministerstw. Będą nowe twarze

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także