Dziennikarz zwraca uwagę na trudną sytuację, w jakiej w ostatnim czasie znalazła się Zjednoczona Prawica i podkreśla, iż nie jest przypadkiem, że zaplanowane na dziś posiedziedzenie Sejmu zostało przełożone o dwa tygodnie. Z ustaleń Andrzeja Gajcego wynika bowiem, że zapewnienia Ryszarda Terleckiego o tym, że w obozie władzy nie ma żadnego kryzysu są jedynie "zasłoną dymną przed prawdziwymi emocjami, jakie są odczuwalne na partyjnym zapleczu".
"Po pięciu latach rządów i wygranych kolejnych wyborach prezydenckich partia rządząca znalazła się w poważnym wewnętrznym kryzysie, na który decydującego wpływu nie maj ani szalejąca pandemia i ewidentne nieprzygotowanie rządu do jej jesiennej fali, ani też uliczne protesty związane z zaostrzeniem przez Trybunał Konstytucyjnych prawa aborcyjnego" – wskazuje Gajcy, podkreślając, że wydarzenia te tylko pokazały jak wielu polityków PiS w wyniku zachyśnięcia się władzą odeszło od wartości, programu i obietnic, które dały tej partii zwycięstwo. Jego zdaniem dobitnie pokazuje to sytuacja związana z orzeczeniem TK ws. aborcji. Jak twierdzi dziennikarz, wyrok ten w obozie rządzącym został przyjęty z dużym niezrozumieniem i krytyką, a wielu prominentnych polityków Zjednoczonej Prawicy zaczęło kwestionować racjonalność i sens tej decyzji, na którą zielone światło dał sam Jarosław Kaczyński.
Tu z inicjatywą wyszedł prezydent Andrzej Duda, który złożył w Sejmie projekt łagodzący wyrok TK. Jego nieformalnym autorem miał być lider Porozumienia Jarosław Gowin. Pomocną dłoń wyciągnął premier Mateusz Morawiecki. Z ustaleń Onetu wynika, że to na jego osobiste polecenie wstrzymano publikację w Dzienniku Ustaw orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego. "W założeniu zwłoka ta miała być tylko chwilowa, by Sejm mógł szybko przyjąć prezydencką propozycję złagodzenia orzeczenia. Plan ten jednak się nie powiódł, z racji na brak większości dla tego projektu w samym PiS-ie" – czytamy.
Co ciekawe, wśród największych przeciwników projektu Andrzeja Dudy jest prezes PiS. Jarosław Kaczyński miał wyrazić zdecydowany sprzeciw wobec zwłoki w publikacji wyroku, jednak premier przekonał go, że w ten sposób będzie można załagodzić nastroje społeczne.
"Wyrok TK ws. aborcji ma jednak zostać opublikowany – takie polecenie, według naszych źródeł na Nowogrodzkiej, wydać miał premierowi osobiście Kaczyński" – donosi Onet. Prezes PiS ma mieć bowiem świadomość, że brak publikacji zburzy "konstytucyjną legitymację Trybunału, którego PiS przecież bardzo potrzebuje, zwłaszcza że w kolejce czeka kolejnych kilka wyroków". "A także doprowadziłoby do odwrócenia się od Prawa i Sprawiedliwości twardego konserwatywnego elektoratu, który nigdy by tego partii Kaczyńskiego nie wybaczył" – dodaje Andrzej Gajcy.
Czytaj też:
Fala komentarzy po dymisji Rabieja. Rozbrajający wpis ZiemkiewiczaCzytaj też:
Tajemniczy doradca Kaczyńskiego