Gazeta ujawnia kulisy negocjacji w sprawie budżetu UE. Według dziennika przełom nastąpił w weekend, kiedy Niemcy zasygnalizowały zasadnicze ustępstwo w postaci deklaracji przywódców "27", że samo zagrożenie dla praworządności nie wystarczy, aby wstrzymać unijne środki: potrzeba dowodów na defraudację brukselskich pieniędzy.
– Ten ruch Merkel zaskoczył Kaczyńskiego – mówią rozmówcy "Rzeczpospolitej". Według nich prezes PiS uznał, że to lepsze rozwiązanie niż upieranie się przy odwołaniu samego rozporządzenia.
Duże znaczenie miały też starania niemieckiej kanclerz, by po 15 latach rządów nie zostawić UE w głębokim kryzysie – bez porozumienia z Polską i Węgrami, a także z Wielką Brytanią w sprawie brexitu. Według "Rz" Kaczyński "zagrał na ambicjach" Merkel, a negocjacje z Berlinem były prowadzone w gronie najbardziej zaufanych współpracowników.
Dziennik ustalił, że ostro potraktowano ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę, który o niemieckiej ofercie miał się dowiedzieć dopiero we wtorek wieczorem, gdy przyszedł na trwające od półtorej godziny spotkanie Kaczyńskiego i Morawieckiego z Orbanem.
"Orban jest ikoną dla polskiej prawicy, symbolem obrony suwerenności przed zakusami Brukseli. Gdy zaakceptował ofertę Niemiec, co mógł zrobić Ziobro?" – cytuje swoje źródło "Rzeczpospolita".
Czytaj też:
Gowin o słowach Ziobry: To ostatnia rzecz, jakiej potrzebujemy