Polak w śpiączce, który przebywał w szpitalu w brytyjskim Plymouth, nie żyje. Mężczyzna został kilka dni temu odłączony od aparatury podającej wodę i jedzenie. Informację o śmierci Polaka przekazała wczoraj na Twitterze Krystyna Pawłowicz. "Pan Sławek zmarł...Brak słów na to wszystko... Świeć Panie nad jego duszą, miej litość za Jego udręczone ciało" – napisała sędzia Trybunału Konstytucyjnego.
Do sprawy odniosła się również w rozmowie z "Faktem" Ewa Błaszczyk z Kliniki Budzik, zapewniając, że mężczyźnie "odebrano szansę na życie". Pytana o to, kto ponosi za to winę, aktorka przyznała, że ma za mało informacji na ocenianie.
– Natomiast wydaje mi się bestialskim to, co się stało. Uważam, że jest to po prostu bierna eutanazja w majestacie prawa – oceniła.
Sprawa Polaka
Sprawa RS (media nie podają danych mężczyzny, ze względu na dobro rodziny), Polaka odłączonego od aparatury podającej pokarm i wodę w brytyjskim szpitalu, poruszyła opinię publiczną w Polsce. Od kilku tygodni media relacjonowały sytuację w szpitalu w Plymouth, gdzie znajdował się mężczyzna.
W listopadzie ubiegłego roku u RS wystąpiło zatrzymanie akcji serca na co najmniej 45 minut w wyniku czego doszło do poważnego i trwałego uszkodzenia mózgu. Władze szpitala wystąpiły do sądu o zgodę na odłączenie mężczyzny od aparatury podtrzymującej życie. Zgodę na to wyraziły żona i dzieci męża. Sprzeciwiały się temu matka, dwie siostry oraz siostrzenica RS.
Zgodnie z decyzją sądu, Polak od tygodnia był poddawany procedurze zagładzania stosowanej w Zjednoczonym Królestwie wobec pacjentów w stanie wegetatywnym lub w śpiączce spowodowanej obumarciem rdzenia mózgowego. Polak reagował na bliskich, łapał kontakt wzrokowy, reagował adekwatnie, a także, co ważne, samodzielnie oddychał. Odmowa podawania pożywienia nie była zatem terapią uporczywą, ale zwykłym zabiegiem podtrzymującym życie – argumentowali bliscy RS, którzy chcieli ratować mężczyznę.
We wtorek rano rodzina poinformowała o pogarszającym się stanie Polaka.
Polskie władze walczyły o przekazanie go do Polski. Na RS czekało miejsce w Klinice Budzik. Mężczyźnie przyznało paszport dyplomatyczny, aby wyjąć go spod brytyjskiej jurysdykcji.
Tymczasem brytyjscy lekarze nie wyrażali zgody na transport Polaka do kraju. Argumentowali, że tak odległa podróż stanowiłaby zagrożenie dla RS. Z kolei sędzia, który wydal zgodę na odłączenie chorego od aparatury podczas jednej z rozpraw stwierdził, że kontynuowanie leczenia podtrzymującego życie nie leży w „najlepszym interesie” mężczyzny.
Czytaj też:
Polak w Wielkiej Brytanii umiera z głodu. Mocne słowa Ewy BłaszczykCzytaj też:
Śmierć Polaka w szpitalu w Plymouth. Jego siostra zamieściła wzruszający wpis