Brytyjski wirus rozprzestrzenia się na Pomorzu. "Odpowiada za 80 proc. zakażeń"

Brytyjski wirus rozprzestrzenia się na Pomorzu. "Odpowiada za 80 proc. zakażeń"

Dodano: 
Trwa walka z koronawirusem. Zdjęcie ilustracyjne
Trwa walka z koronawirusem. Zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP / Jacek Szydłowski
Za wysokie wskaźniki zakażeń na Pomorzu odpowiada m.in. brytyjska mutacja wirusa, która rozprzestrzenia się bardzo intensywnie. Z przeprowadzonych badań wynika, że wariant brytyjski odpowiada nawet za 80 proc. wszystkich nowych przypadków zachorowań w regionie – powiedział PAP pomorski lekarz wojewódzki Jerzy Karpiński.

Według raportu przygotowanego przez resort zdrowia, w sobotę województwo pomorskie znalazło się na szóstym miejscu w kraju pod względem liczby nowych zakażeń, natomiast na czwartym, jeśli chodzi o współczynnik zachorowań w przeliczeniu na 10 tys. mieszkańców - wyniósł 6,37.

Przybywa chorych

Z danych opublikowanych przez Ministerstwo Zdrowia wynika, że ostatniej doby koronawirusa rozpoznano u 1 tys. 494 mieszkańców regionu. Zmarły 33 osoby, z czego trzy wyłącznie z powodu COVID-19. Na kwarantannie przebywa 26 tys. 690 osób. Najwięcej nowych zakażeń wykryto w Gdańsku - 398, następnie w powiecie wejherowskim - 164 i w Gdyni - 162.

W przeliczeniu na 10 tys. mieszkańców najgorsza sytuacja w regionie jest obecnie w powiecie gdańskim, gdzie w sobotę współczynnik zachorowań wyniósł 11,14. Minionej doby badania laboratoryjne wykazały tam obecność patogenu u kolejnych 133 osób. Najniższy wskaźnik zakażeń - 1,77 na 10 tys. mieszkańców odnotowano w powiecie bytowskim (potwierdzono 14 nowych przypadków zakażenia wirusem Sars-Cov-2).

Dodatkowe obostrzenia

Ze względu na stale rosnącą liczbę zakażeń w województwie pomorskim od soboty obowiązują dodatkowe restrykcje. Zamknięte są m.in. hotele, kina, muzea, galerie sztuki, teatry, opery, filharmonie, baseny, siłownie, sauny, solaria, obiekty sportowe. Ograniczona została działalność galerii handlowych. Od poniedziałku nauczanie w klasach I-III odbywać się będzie w trybie hybrydowym. Obostrzenia mają wyhamować rozwój pandemii w regionie.

"Sytuacja na Pomorzu jest bardzo poważna. Zgodnie z przewidywaniami mamy do czynienia ze szczytem zachorowań w czasie trzeciej fali pandemii" - powiedział PAP dyrektor wydziału zdrowia w Pomorskim Urzędzie Wojewódzkim dr Jerzy Karpiński.

Dodał, że za wysokie wskaźniki zakażeń w regionie odpowiada m.in. brytyjska mutacja wirusa, która rozprzestrzenia się bardzo intensywnie. "Z przeprowadzonych badań wynika, że 80 proc. zakażeń w regionie jest spowodowanych wariantem brytyjskim" - przekazał Karpiński.

Coraz trudniejsza sytuacja

Z dnia na dzień rośnie liczba osób, które z powodu zakażenia wirusem SARS-COV-2 wymagają hospitalizacji i leczenia respiratorem. W porównaniu z sytuacją sprzed tygodnia liczba zajętych łóżek covidowych w pomorskich szpitalach wzrosła o 116, a respiratorów – o 28.

"W ostatnim czasie znaczenie zwiększyła się ilość pacjentów w szpitalach specjalistycznych drugiego poziomu. W placówkach tych w piątek zajętych było 1058 z 1235 łóżek i 99 ze 115 respiratorów. W związku z niepokojącym wzrost liczby chorych, decyzją ministra zdrowia, w szpitalach tymczasowych zwiększono ilość łóżek. W szpitalu MSWiA w Sopocie liczba miejsc wzrośnie do 84, natomiast w szpitalu w Gdańsku będzie 188 łóżek" - poinformował w rozmowie z PAP pomorski lekarz wojewódzki.

Wskazał, że do szpitali w regionie trafia coraz więcej osób w młodym i średnim wieku (30-50 lat).

"Osoby młode bardzo często lekceważą objawy. Odwlekają wezwanie pomocy i za późno trafiają pod specjalistyczną opiekę. Natomiast przebieg tej choroby jest piorunujący, w ciągu kilku godzin może wystąpić duża niewydolność oddechowa" - podkreślił Jerzy Karpiński.

Konieczność obostrzeń

Jego zdaniem obostrzenia są niezbędne, by uchronić społeczeństwo przed dramatycznymi konsekwencjami.

"Musimy zachować zdrowy rozsądek, ograniczyć kontakty międzyludzkie. Dystans, noszenie maseczek, dezynfekcja rąk, to zasady, które chronią nas przed zakażeniem. Do wszystkich mieszkańców apeluję, aby byli odpowiedzialni za siebie i innych i wytrzymali nałożone restrykcje. Koronawirus to niewidzialny wróg, a jedyną metodą walki z nim jest izolacja. Ta choroba ma tragiczny przebieg. Zaufajmy lekarzom i ekspertom, stosujmy się do obowiązujących rygorów" – zaznaczył.

Z podobnym apelem zwróciła się też w rozmowie z PAP wicedyrektor Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Gdańsku Anna Obuchowska. "Nie lekceważmy zaleceń. Pamiętajmy o używaniu środków ochrony osobistej, unikajmy skupisk ludzi. Wchodząc do sklepów dezynfekujmy dłonie. Od naszego zachowania naprawdę wiele zależy. Bądźmy odpowiedzialni" - podkreśliła.

W tym tygodniu największy dobowy przyrost zachorowań na Pomorzu zanotowano w czwartek, gdy potwierdzono 1704 nowe przypadki zakażenia wirusem SARS-CoV-2.

Ogniska wirusa

Duże ognisko koronawirusa w regionie wykryto ostatnio w schronisku dla bezdomnych mężczyzn przy ul. Równej w Gdańsku, prowadzonym przez Towarzystwo Pomocy im. Świętego Brata Alberta (TPBA). W placówce tej przebywają przede wszystkim osoby starsze i schorowane, znajdujące się w grupie wysokiego ryzyka. Część z nich porusza się na wózkach i wymaga szczególnej opieki.

Początkowo zakażenie potwierdzono tam u 90 na 100 podopiecznych. Ze względu na niejednoznaczność niektórych wyników badania powtórzono.

"Z danych przedstawionych nam w środę rano przez sanepid wynika, że zakażenie koronawirusem potwierdzono ostatecznie u 75 mieszkańców ośrodka. Na razie większość osób przechodzi zakażenie bezobjawowo. Po konsultacji ze specjalistami zadecydowaliśmy o przewiezieniu do szpitala trzech mężczyzn, u których wystąpiła podwyższona temperatura. Osoby, które otrzymały negatywny wynik testu, trafiły do specjalistycznej placówki, gdzie nie mają kontaktu z chorymi" - powiedziała PAP rzeczniczka Towarzystwa Pomocy im. Świętego Brata Alberta Koło Gdańskie Dagmara Rybicka.

Jak dodała, przebadana została również 23-osobowa kadra ośrodka. Badania wykazały obecność patogenu u siedmiu pracowników. W schronisku wprowadzono nadzwyczajne środki ostrożności. Dom Brata Alberta w Gdańsku jest zamknięty i ściśle izolowany.

Czytaj też:
Przybywa zakażonych. Coraz mniej wolnych łóżek dla pacjentów z COVID-19
Czytaj też:
Priorytety – chorzy i chorsi. Ci gorsi…


Źródło: PAP
Czytaj także