Chyba zaczęliśmy to ćwiczyć od zaborów. A może dlatego nas rozebrali? Myślałem tak kiedyś o Rosjanach, ale mi przeszło. U nich ten typowo słowiański instynkt jest stłumiony rezygnacją i nihilizmem. U nas to obszar ciągłej, właśnie instynktownej walki. Może nawet genetycznej. Jak pojedziemy gdzieś za granicę to w polskiej społeczności najszybciej natrafimy na przekazywany z prędkością światła know-how jak ograć funkcjonujący system.
Koronawirus. Co z wakacjami?
To samo mamy w kowidzie. Wyjaśnił się fenomen gremialnego zgłaszania się Polaków do testów. To nie strach ani zapotrzebowanie na luksus wygenerowane przez celebrytów (pamiętacie – mieli swą hańbę odpracować w szpitalnym wolontariacie, ktoś? coś? Tylko pani Emilewicz dotrzymała słowa, ale ta za narty). Okazało się, że powód jest systemowy – napływ nadprogramowych testerów spowodowany jest… wakacjami. Po prostu ludzie chcą mieć kwit, że (większość z nich przecież) przeszła bezobjawowo koronawirusa. I mieć papiery na ozdrowieńca, co może pomóc w wakacyjnych planach przemieszczania się. Ja jednak myślę, że ozdrowieńcy będą traktowani jak reszta, skoro fakt szczepienia nie zwalnia nawet z obowiązku noszenia masek, co wcześniej rząd sugerował.
Kowidziarze to mają pecha. Krzysztof Krawczyk, znany (dziadersom?) piosenkarz trafił do kowidowego szpitala. Szkopuł w tym, że po… szczepieniu Pfizerem. Teraz wszyscy się rzucą. Jedni by pokazywać, że te szczepionki to barachło, inni by udowadniać płynną wciąż prawdę, że to pewnie dostał pan Krzysztof jakąś angielską wersją, na którą szczepionka (jeszcze?) nie działa. Ja pamiętam i mam zapisane, że wcześniej ci sami ludzie przekonywali, że szczepionka działa na wszystkie obecne i przyszłe wersje. Jako podstawę tych twierdzeń przytaczali zapewnienia (nie badania) twórcy szczepionki, że to zbada i da znać. Nie wiem, czy zbadał kwestię, ale znać nie dał. Producenci zapewniają, że zadziała na bank, choć jeszcze nie znają mutacji wirusa, które szczepionka miałaby zwalczać. No naukowe to jest, jak nic. No to czemu pan Krzysztof w szpitalu? Hę? Panie Krzysztofie życzymy wszyscy: „Przeżyć wszystko jeszcze raz”, żadne tam „To co dał nam świat, niespodzianie zabrał los”. Zdrowia! Szczególne dzięki za Pańską piosenkę, która stała się skrótem mego życia na moją 50-tkę.
Koronasceptycy a Kreml
Foliarze mają też coraz gorzej. Przeciwnicy oficjalnych wersji koronawirusowych działań mają pod górkę, coraz częściej pojawiają się sygnały – oczywiście od ich mentalnych przeciwników – że są to działania (inspirowane z zewnątrz prawdopodobnie przez Kreml), które czynią z tych przygłupów ruskie onuce, najgorsze, bo robiące dla Putina za darmo w swym płaskoziemskim zacietrzewieniu. (Za parę dni postaram się opisać reguły takich rozmów „koronasceptyk-koronaentuzjasta”). Popatrzmy się na zestaw kolejnych kroków, które prowadzą do tego, że ta szkodliwa część tkanki społecznej dąży już nie do depopulacji naszego narodu, ale obniżenia jego możliwości… militarnych. Leci to jakoś tak, myślę, że komentarza nie trzeba:
„Pogłębienie podziałów społecznych pod pozorem ruchów wolnościowych o inicjatywie oddolnej. Świadome roznoszenie zakażenia w celu paraliżu systemu mobilizacyjnego i ćwiczeń rezerwy. Dążenie do zablokowania pracy szpitali i wycieńczenia personelu w celu likwidacji zaplecza medycznego wojsk. Doprowadzenie do śmierci lub osłabienia współobywateli dla zmniejszenia potencjału obronnego”.
"Dyskusja" na Facebooku
Miałem kiedyś taką sytuację, że wyłączyłem się z grupy na fejsie, bo doskwierali mi tam lewacy a dyskusja z kimś o argumentacyjnych zaletach zaciętej płyty to strata czasu. W ostatnim pożegnalnym spojrzeniu zauważyłem, że wielu się cieszy, że sobie poszedłem, aż ktoś tam przytomny (zdarzają się widać nawet u nich wyjątki) odkrył, że jak Jerzy sobie pójdzie to trzeba będzie zamknąć grupę, bo nie będzie dyskusji. Ten sam manewr spotkał (ale mnie zaszczyt kopnął porównaniem) Trumpa i amerykańskie media. Kiedy były prezydent wycofał się z życia publicznego a właściwie z mediów, te potraciły zasięgi. CNN 45% w dół, Washington Post – 25%. I teraz towarzystwo zostało we własnym gronie i zawiało nudą. Nie dziwota, że Trump to zobaczył i wyliczył swój potencjał, w wyniku czego podjął decyzję o budowie alternatywnych do obecnych mediów. Szkoda, że tak późno – wynik wyborów w USA byłby pewnie inny.
Skoro jesteśmy już przy mediach, to mamy ciekawy aspekt afery wokół prezesa Obajtka. Pan Trybucy wyliczył ile to Orlen za poprzedniej władzy zostawiał w mediach, które tak atakują obecnego prezesa. Sporo tego – od roku 2000 do rządów Obajtka Gazeta Wyborcza przytuliła +52 miliony, zaś sam TVN ponad 81. I teraz, choć i PiS dokarmiał Lisy, aż taki napływ kasy zwolnił. Ja rozumiem, że się przykro zrobiło po redakcjach, ale żeby aż tak się mścić? Widać musiało zaboleć, nawet z kroplówką od Sorosa.
To nie jest "chory sen pedofila", tylko Wuhan
Kilkuletnie dziewczynki stoją w dziecięcych bikini przy prezentowanych samochodach, wypinają się do kamer i aparatów. Dookoła tłum mężczyzn w garniturach bacznie obserwujących, miejmy nadzieję, że samochody. To nie jest chory sen pedofila, to samochodowe targi w Wuhan. Tak, tych od wirusa. I nikt nie powiedział i nie zrobił nic. Świat schodzi na psy, ale nie obrażajmy psów. A propos – gdzie są rodzice? Jak widać na zdjęciach, niektórzy występują z pociechami w pracy. Inni wypełniają pewnie kolejne zgłoszenie ledwo chodzących dziewczynek do następnej agencji, no właśnie – czego?
Kiedy pisałem o „wolności wyborów” dla dzieci, wymieniłem graniczny wiek proponowany przez nowe lewice do decydowaniu przez dzieciaka, bez zdania rodziców, co do swojej płciowości, łącznie z operacyjną jej egzekucją. Pomyliłem się o dwa lata. W górę. Zlewicowana już do imentu Hiszpania chce bowiem oddać takie prawo już 12-latkom. To jednak jest zadziwiający trend – im kraj ma większe problemy społeczno-gospodarcze wywołane przez swoje reakcję na koronawirusa, tym bardziej ucieka w sferę obyczajową. Czy 12-letni transwestyci i debata o ich prawach oraz nieodłącznym gnębieniu przysłoni kolejki po darmowe jedzenie? Przypominam, że Marks zapewniał, że to raczej byt, ten ekonomiczny, kształtuje świadomość. A co kształtuje jej brak?
Ale wróćmy do nas, to znaczy – Słowian. Ci Rosjanie to mi jednak czasem imponują jak biorą sprawy we własne ręce. Właśnie w kraju dwugłowego orła skończył się proces dwóch bezdomnych, którzy porwali generała FSB (to ichniejsza bezpieka) i z pomocą palnika dowiedzieli się, gdzie na działce generał zakopał 5 mln dolarów w gotówce. To był strzał na pewniaka, bo w FSB nikt przecież dla idei nie pracuje. Trzeba było tylko wykorzystać takie metody, według których pracował sam pan generał, by się dowiedzieć, gdzie leżą oczywiste dla ludu rosyjskiego, a inne niż pensja, „bodźce materialnego zainteresowania”. Prokuratura wystąpiła tu jako typowy symetrysta: bezdomnym po 10 lat, generałowi zaś nic, bo kasę skonfiskowano.
Marcinkiewicz stoczy walkę w MMA
No i na koniec akcent polityczno-sportowy. Były polski premier Marcinkiewicz będzie się bił w formacie MMA. To znaczy wejdzie do klatki i będzie się nawalał na pięści, kopy i duszenie z jakimś dobranym byczkiem. O poglądach politycznych rywala premiera nic nie wiemy, a może to mieć pewne znaczenie. Naród się szykuje, bo po raz pierwszy zobaczy swoje marzenie – któregoś z polityków III RP za kratkami, i to w klatce.
Kariera byłego premiera przypomina meteor, który rozgrzany nieoczekiwaną decyzją Kaczyńskiego za „pierwszego PiS-u” przemkną z szybkością światła po firmamencie polskiej polityki. Prezes się nie pomylił, gdy przy dymisji Marcinkiewicza stwierdził, że jego wyniesienie wyrządziło jemu samemu krzywdę. Obecnie były premier dołączył do grona ludzi upadłych, do których droga wiedzie przez trotuary pychy i nie wiadomo skąd zaczerpniętej pewności, że fart będzie trwał wiecznie. Ostatnio pojawiają się pomysły, że może to dobrze, że były premier przeciera nowe ścieżki. Pomysły są w zasadzie dwa, że klatka i MMA to powinien być końcowy przystanek dla każdego premiera. Radykalni proponują, żeby to sama walka o premierostwo odbywała się w takim trybie. Nie do odzobaczenia…
Walka 2 czerwca w Warszawie (w maseczkach?), pieniądze z wydarzenia idą na dzieci. Niestety nie Marcinkiewicza…
Jerzy Karwelis
Więcej wpisów na blogu Dziennik zarazy.
Czytaj też:
Psychiatra alarmuje: Kiedy minie lockdown, nie będziemy potrafili normalnie żyć