"Nie dalej, jak w miniony piątek na własne oczy widziałem pułkownika Aleksandra L. w "szacownym" towarzystwie, i bynajmniej nie w więzieniu [...] lecz popijającego herbatę na stacji Shell opodal ulicy Okopowej w Warszawie. Wyglądał, jak zazwyczaj, elegancko (w garniturze, pod krawatem), uśmiechał się od ucha do ucha i podobnie jak jego towarzysz, sprawiał wrażenie bardzo zadowolonego z życia - i nic nie wskazywało na to, by się gdzieś wybierał..." – pisał kilka dni temu na Facebooku Wojciech Sumliński.
Opisane przez dziennikarza spotkanie jest o tyle zdumiewające, że we wrześniu ubiegłego roku Aleksander L., emerytowany pułkownik WSW i WSI został skazany na 4 lata bezwzględnego więzienia za płatną protekcję przy weryfikacji oficera WSI. Sąd Okręgowy w Warszawie - wbrew woli prokuratury - utrzymał tym samym wyrok Sądu Rejonowego dla Warszawy Woli z 16 grudnia 2015 r. Mimo prawomocnego wyroku L. nie spędził w więzieniu ani jednego dnia.
Kasacja obrońcy i prokuratora
Z informacji, którą uzyskaliśmy w Sądzie Okręgowym w Warszawie wynika, że pół roku po skazaniu L. postanowieniem z dnia 15 marca Sąd Najwyższy wstrzymał wykonanie wyroku. Stało się tak wskutek kasacji, którą wnieśli jednocześnie obrońca skazanego pułkownika i prokurator.
W kasacji obrońca L. podnosi zarzuty rażącego naruszenia przepisów prawa procesowego mające istotny wpływ na treść orzeczenia, polegające na obrazie konkretnych przepisów Europejskiej Konwencji Praw Człowieka i Podstawowych Wolności i Kodeksu Postępowania Karnego.
Obrońca stwierdził, że skazanie Aleksandra L. nastąpiło "w przeważającej mierze na niepełnym materiale dowodowym w postaci wybranej części dostarczonych nagrań oraz zeznań L. T. złożonych w postępowaniu przygotowawczym, którego skazany nie mógł przesłuchać w procesie, co przyczyniłoby się do ujawnienia prawdy materialnej". W kasacji wskazano również na zaaprobowanie przez Sąd Okręgowy oceny materiału dowodowego dokonanej przez Sąd Rejonowy, co - w ocenie obrońcy - nastąpiło z pominięciem swobodnej jego oceny, zasad obiektywizmu, prawidłowego rozumowania oraz wskazań wiedzy i doświadczenia życiowego. Podkreślono również, że uzasadnienie zaskarżonego wyroku sporządzono w sposób lakoniczny, pobieżny oraz nie wystarczająco szczegółowy, nie odnosząc się wyczerpująco do podniesionych w apelacjach argumentów, bez należytego omówienia zasadności bądź bezzasadności każdego z podniesionych przez obrońcę oraz oskarżyciela publicznego zarzutów.
Obrońca powołał się również na aktualny stan zdrowia skazanego, który uniemożliwia odbycie kary w warunkach zakładu karnego.
Rozprawa już w maju
W postanowieniu Sądu Najwyższego z 15 marca, podkreślono że obszerność i stopień złożoności zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego oraz wyprowadzonych na jego podstawie wniosków Sądów obu instancji, niewątpliwie wymaga wnikliwej analizy i oceny, możliwych jedynie po przeprowadzeniu rozprawy kasacyjnej. Rozpatrujący wniosek Roman Sądej w sposób szczególny podkreślił fakt, że identyczne stanowisko zajęli w tej sprawie obrońca i prokurator. Sąd Najwyższy, podejmując decyzję o wstrzymaniu wykonania kary uwzględnił również stan zdrowia skazanego, potwierdzony przez biegłego.
O tym, czy Aleksander L. spędzi w więzieniu najbliższe cztery lata zdecyduje więc Sąd Najwyższy. Termin rozprawy został wyznaczony na 10 maja.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.