Pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości. Mec. Wąsowski: Państwo stosuje szantaż

Pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości. Mec. Wąsowski: Państwo stosuje szantaż

Dodano: 
Mec. Krzysztof Wąsowski
Mec. Krzysztof Wąsowski Źródło: PAP / Tomasz Gzell
Jeśli fundacja wykonała wszystko zgodnie z umową i nie było żadnych zastrzeżeń, to działanie ministra jest jedynie pozorne - mówi mec. Krzysztof Wąsowski w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl.

DoRzeczy.pl: Pieniądze ma oddać, zdaniem ministra sprawiedliwości, osiem podmiotów, które uzyskały środki z Funduszu Sprawiedliwości. Najwyższa kwota – 66 mln zł – przypada Fundacji Profeto. Jak pan to ocenia?

Mec. Krzysztof Wąsowski: Oceniam to jako kolejną prowokację wymierzoną w podmioty katolickie i konserwatywne, jako element „opiłowywania” katolików. Ministerstwo Sprawiedliwości tak naprawdę nie ma żadnej podstawy prawnej do wysyłania tego rodzaju wezwań do zwrotu środków. To pismo jest całkowicie bez mocy prawnej – jak to mawiał mój profesor, nie zawiera „ładunku normatywnego” ani „ładunku prawnego”. To po prostu pusta deklaracja, próba zastraszenia fundacji, aby oddały pieniądze, które im się słusznie należały i zostały prawidłowo wydatkowane. Jeżeli minister chce udowodnić swoje racje i uznać, że ma prawo żądać zwrotu, niech wyda decyzję administracyjną, jak wskazuje w pouczeniach do tych wezwań. Wtedy my, jako Fundacja Profeto, a także inne organizacje, będziemy się do tego odnosić w sensie prawnym. Dopiero sąd administracyjny oceni, kto ma rację.

Minister sprawiedliwości powołuje się tutaj na rozporządzenie z listopada 2024 roku, które doprecyzowuje zasady przyznawania środków z Funduszu Sprawiedliwości.

To kompletna bzdura – powoływanie się na akty niższego rzędu zamiast na przepisy ustawowe. W tym przypadku obowiązuje regulacja umowna. Minister w swoich wezwaniach przywołuje ustawę o finansach publicznych, co samo w sobie budzi ogromne kontrowersje. Sprawa jest skomplikowana prawnie i zawiera wiele problematycznych kwestii, których nawet nie ma sensu na tym etapie komentować. Jesteśmy ciekawi, jak minister sformułuje swoją decyzję. Poza tym kontrole w Ministerstwie Sprawiedliwości trwają już drugi rok i nie zostały zakończone. My – ani inne kontrolowane podmioty – nie otrzymaliśmy informacji o ich wynikach. Co więcej, te kontrole były mieszane z kontrolami Najwyższej Izby Kontroli, urzędów skarbowych czy izb skarbowych. Fundacja Profeto dostała natomiast informację o przedłużeniu kontroli do 3 kwietnia, czyli do jutra. Co istotne, byliśmy zapewniani przez dyrektorów odpowiedzialnych za Fundusz Sprawiedliwości, że będziemy mieli prawo zapoznać się z materiałami kontroli, odnieść się do nich i składać własne wnioski dowodowe, aby kontrola była rzetelna. Tego prawa nam odmówiono. Tymczasem minister Bodnar, gdy pojawiają się medialnie niekorzystne dla niego sprawy, próbuje odwrócić uwagę, wysyłając wezwania do zwrotu astronomicznych kwot. Co więcej, nie wiadomo, skąd te kwoty się biorą, bo w wezwaniach nakazuje zwrot całej dotacji, bez uwzględnienia poziomu realizacji projektów i stopnia wykorzystania środków.

To także przeczy zdrowemu rozsądkowi. Jeśli Fundacja Profeto ma zwrócić 66 mln zł w 15 dni, to co ma zrobić? Rozebrać budynek i sprzedać go w tym czasie?

Fundacja Profeto ma zablokowane rachunki bankowe. Decyzja o ich blokadzie zapadła w prokuraturze – instytucji podległej ministrowi Bodnarowi. To są środki zabezpieczające, a my jako fundacja procesujemy się w tej sprawie w sądzie. Jest to nadużycie władzy. W doktrynie francuskiej takie działanie określa się mianem "excès de pouvoir" – nadużycia prawa, czyli wykorzystywania przewagi prawnej do osiągnięcia celu, którego nie da się uzyskać w normalnym postępowaniu sądowym. Dlaczego minister Adam Bodnar, były Rzecznik Praw Obywatelskich, to robi? To już nie pytanie do prawnika, ale do psychiatry – do kogoś, kto mógłby ocenić stan mentalny ministra Bodnara.

Na koniec zapytam jeszcze o Instytut Suwerenności i Dziedzictwa Europy. Co, jeśli instytucja zrealizowała wszystkie zadania w ramach współpracy z Funduszem Sprawiedliwości?

Jeśli fundacja wykonała wszystko zgodnie z umową i nie było żadnych zastrzeżeń, to działanie ministra jest jedynie pozorne. Te wezwania do zwrotu to próba wyłudzenia pieniędzy – nie da się tego nazwać inaczej. Państwo stosuje szantaż i zastrasza podmioty, które prawidłowo zrealizowały swoje zadania. Co więcej, nie mamy żadnych wyników kontroli, które potwierdzałyby słowa ministra. Być może on je ma, ale ich nie ujawnia.

Czytaj też:
Kaczyński został zapytany o koalicję z Konfederacją. "Bardzo smutny wybór"
Czytaj też:
Spięcie Kaczyńskiego z Giertychem. Reaguje Andrzej Duda


Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.

Zapraszamy do wypróbowania w promocji.


Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także