"Europosłanka Beata Kempa otworzyła partyjne biuro Solidarnej Polski w wałbrzyskim kościele. Pochwaliła się tym w sieci" – podała w weekend lokalna "Gazeta Wyborcza". Informację dziennikarze oparli na...trzech zdjęciach w mediach społecznościowych.
Tymczasem na europosłankę spadła fala krytycznych komentarzy, a wiele osób zwracało jej uwagę, że polityk nie powinien prowadzić działalności na terenie kościoła
Spotkanie z udziałem europoseł Kempy
Spotkanie, o którym pisze "GW" miało miejsce w ubiegły weekend, w kościele św. Wojciecha Biskupa i Męczennika w Wałbrzychu.
"Uroczyste otwarcie biura Solidarnej Polski w Wałbrzychu, w którym uczestniczył również Pan Bogusław Szpytma – wicewojewoda Dolnośląski. Dziękuję Wszystkim za przybycie i tak ciepłe przyjęcie!" – relacjonowała wydarzenie europoseł Kempa, publikując na Twitterze i Facebooku zdjęcia z sali, gdzie odbyło się spotkanie.
To właśnie na podstawie tych trzech fotografii dziennik, a za nim inne lokalne i ogólnopolskie media, podały, że Solidarna Polska otworzyła biuro w kościele.
"Żadnego biura w kościele nie otwieramy"
O sprawę biura "w kościele" zapytaliśmy proboszcza kościoła św. Wojciecha Biskupa i Męczennika w Wałbrzychu, który zaprzeczył, aby na terenie parafii miała miejsce taka działalność.
Doniesieniom "Wyborczej" zaprzecza także biuro europoseł Kempy oraz obecny na spotkaniu wicewojewoda Bogusław Szpytma, który tłumaczy, że chociaż spotkanie odbyło się w wynajętej od kościoła sali, biuro Solidarnej Polski będzie funkcjonowało w innym lokalu.
– Niestety, mamy do czynienia z nierzetelnością dziennikarską. Żaden z dziennikarzy nie spytał mnie jak jest w rzeczywistości. Mamy kompletny brak obiektywizmu i profesjonalizmu dziennikarskiego, który nakazuje, aby obie strony, zwłaszcza zainteresowana, mogły się wypowiedzieć – komentuje sprawę związaną z otwarciem biura struktur Solidarnej Polski w Wałbrzychu wicewojewoda dolnośląski.
– Zdjęcie, które zamieszczone zostały na profilach działaczy Solidarnej Polski nie pochodzą z kościoła, a z sali, którą parafia wynajmuje komercyjnie różnym podmiotom. My również wynajęliśmy ją oficjalnie na tę uroczystość, ponieważ fizyczne otwarcie biura SP, które znajduje się w kamienicy przy ulicy Marii Konopnickiej, nastąpi w lipcu br. W tym jednak terminie nie mogła być obecna pani europoseł i wiceprezes SP Beata Kempa – tłumaczy Szpytma.
– Tymczasem "Gazeta Wyborcza" oraz inne media, które powieliły nierzetelne informacje wyciągnęły zbyt daleko idące wnioski ze zdjęcia, opublikowanego na profilu europoseł, informując, że biurem Solidarnej Polski będzie kościół. To absurd. Oczywiście to nie jest nasze biuro – tłumaczy polityk. – Żadnego biura w kościele nie otwieramy i nie będziemy prowadzili działalności przy kościele – dodaje wicewojewoda.
– Nikt mnie nie spytał o sprawę, natomiast zaatakowano Kościół, panią poseł oraz wartości wyznawane przez Solidarną Polskę. W sposób pośredni zaatakowano również osoby, które przyszły na to spotkanie, dla których możliwość rozmowy i zobaczenia się na żywo z panią Poseł była bardzo ważna. Jest mi niezmiernie przykro z tego powodu i ubolewam nad tym najmocniej – dodaje polityk.
Kempa: Jeśli komuś przeszkadza krzyż, to jest to problem tych osób
O sprawę zapytaliśmy też samą europoseł Kempę, która w odpowiedzi stwierdziła: "Odnośnie spotkania struktur Solidarnej Polski w Wałbrzychu, chcę podkreślić, że zostałam na nie zaproszona przez organizatorów, odpowiedzialnych za organizację uroczystości. Żaden z dziennikarzy nie zapytał mnie o to, co zostało perfidnie wykorzystane w artykułach, dlaczego spotkanie odbyło się w tym, a nie inny miejscu".
– Jestem oburzona, że kolejny raz wykorzystano moja osobę do zaatakowania Kościoła. Jeśli komuś przeszkadza krzyż, to jest to problem tych osób. Jako osoba wierząca i wyznająca wartości chrześcijańskie uważam, że nie miejsce, a ludzie są najważniejsi – tłumaczy dalej Kempa.
– Widać jednak tolerancja, zwłaszcza u niektórych dziennikarzy, którzy tak zapiekle o nią walczą, działa tylko w jedną stronę – dodaje polityk.
Czytaj też:
Ziobro o tzw. kamieniach milowych. "Niektóre zapisy wprowadzają szantaż"Czytaj też:
Minister Buda kandydatem na prezydenta? "Obiecała mnie pani nie denerwować"