Analizując napiętą atmosferę pomiędzy Rosją a państwami NATO, były wiceszef Ministerstwa Obrony Narodowej zwrócił uwagę na widmo wojny nuklearnej, które wpływa na działania Zachodu.
– Od momentu, kiedy wynaleziono broń nuklearną, od momentu kiedy użyły jej Stany Zjednoczone, świat cały czas żyje w cieniu wojny nuklearnej, która nie wybuchła – mówił Romuald Szeremietiew. – Okazało się, że tej pałki nuklearnej nie można użyć tylko w jedną stronę – dodał.
– Uważam, że broni nuklearnej się nie użyje, bo nie gwarantuje ona zwycięstwa, a wręcz przeciwnie – klęskę – podkreślił dalej były wiceminister.
Sytuacja w rejonie Morza Bałtyckiego
Odnosząc się do działań Rosji, Szeremietiew komentował także doniesienia światowych mediów, które nazywają tzw. przesmyk suwalski "najniebezpieczniejszym miejsce na świecie". Chodzi o 65-kilometrowy obszar na pograniczu polsko-litewskim, od wielu lat uważany za jedno z newralgicznych miejsc w Europie i ewentualny punkt zapalnym konfliktu Rosji z NATO.
– Operacja na Przesmyku Suwalskim byłaby bez sensu z wojskowego punktu widzenia – uspokaja były wiceszef MON.
Szeremietiew zwrócił też uwagę, że w kontekście rozpoczęcia przez Szwecję i Finlandię procesu dołączenia do NATO, Moskwa jest w dużo trudniejszej sytuacji, jeśli chciałaby wejść w konflikt z którymś z państw w regionie.
– Rosja znalazła się w bardzo niewygodnym położeniu na Bałtyku – stwierdził polityk. – Teraz Bałtyk staje się wręcz natowskim morzem – dodał.
Przypomnijmy, że Szwecja i Finlandia złożyły wnioski akcesyjne w odpowiedzi na agresję Rosji na Ukrainę. Warszawa od samego początku wspierała oba kraje w tych dążeniach. Podobne stanowiska zajęli inni członkowie NATO, a jedynie Turcja sprzeciwiała się kandydaturze Sztokholmu i Helsinek.
Czytaj też:
Ekspertka OSW: Moskwa pogodziła się z członkostwem Finów i Szwedów w NATOCzytaj też:
Łukaszenka przyznaje: Straciliśmy Ukrainę