"Sytuacja na Odrze jest tragiczna. Fala przyniosła setki śniętych ryb, które od wczoraj wyławiają przedstawiciele straż rybackich, stowarzyszeń ekologicznych oraz wolontariuszy. Specjaliści nie mają wątpliwości, że mamy do czynienia z katastrofą ekologiczną i do odbudowania Odry potrzeba będzie wielu lat" – alarmuje gazetalubuska.pl.
Odra zatruta
O potencjalnym zatruciu rzeki portal pisał już we wtorek, kiedy fala z mnóstwem śniętych ryb dotarła do województwa lubuskiego. Wędkarze szybko zwrócili uwagę, że woda ma specyficzny zapach i barwę, a Ryby podusiły z braku tlenu.
Sprawą zajął się Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska we Wrocławiu. Lokalne okręgi Polskiego Związku Wędkarskiego wydały ostrzegawcze komunikaty. "W związku z zatruciem rzeki Odry nieznaną substancją i masowym śnięciu ryb, zaleca się unikanie wędkowania na Odrze i absolutnie niekonsumowania złowionych ryb" – wskazano.
Władze samorządowe ostrzegły z kolei wszystkich mieszkańców, by nie spacerowali w okolica rzeki i nie zabierali nad nią zwierząt domowych.
Chemia przeżera rybom skrzela
Stowarzyszenie 515 w Krośnie Odrzańskim, Straż Rybacka i wędkarze prowadzą odłów śniętych ryb.
"Rozmawialiśmy z wędkarzami, którzy tutaj żyją i wędkują od 50 lat. Takiej sytuacji nie widzieli nigdy - opowiada Magdalena Bobryk ze Stowarzyszenia 515. - Padają wszystkie ryby, również denne, które żerują na dnie rzeki. Pracujemy tutaj w rękawicach ochronnych, ponieważ mamy do czynienia z niebezpiecznymi substancjami toksycznymi". – czytamy.
Marcin Berger ze Straży Rybackiej w Krośnie Odrzańskim napisał z kolei, że tylko we wtorek wyłowiono ponad 600 kilogramów ryb. "Niektóre potężne okazy. Dziś (10 sierpnia) wróciliśmy nad rzekę i w miejscu, które już oczyszczaliśmy pojawiają się kolejne śnięte ryby. Odra zginęła na kilka lat..". – pisze.
– Wędkuję od ponad 30 lat i czegoś takiego nie widziałem. Aż płakać się chce. W Odrze i tak nie było zbyt wielu ryb, poziom rzeki jest dramatycznie niski, a teraz jeszcze ta katastrofa ekologiczna – mówi "Gazecie Lubuskiej" jeden z wędkarzy.
"Celowe działanie"
Na Odrze w Milsku widać m.in. niewielkie plamy w kolorze rudym, a w zakolach srebrzyste zanieczyszczenia. Zdechłych ryb jest bardzo dużo, ponieważ ciągle z nurtem rzeki przepływają kolejne.
Rozmiar katastrofy może być ogromny. Istnieje zagrożenie dla wszelkiego życia w rzece, ale także dla ptaków, ponieważ niektóre są rybołowami, inne traktują Odrę, jako źródło wody pitnej.
– Tego jest zbyt dużo, żeby to mogło być przypadkowe działanie. Gdyby pękła jakaś beczka z czymkolwiek, to nie byłoby takich skutków. Podejrzewam, że to celowe działanie jakiejś firmy, która chciała zaoszczędzić na utylizacji – mówi mieszkaniec Cigacic.
Mezytylen?
Jak pisze gazetalubuska.pl "według nieoficjalnych informacji Odrą od kilkunastu dni miała płynąć toksyczna substancja - mezytylen, który jest wykorzystywany w syntezie organicznej oraz jako rozpuszczalnik. Na celownik został wzięty jeden z zakładów chemicznych spoza województwa lubuskiego".
Prokuratura bada sprawę
Inspektorzy wrocławskiego oddziału Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska zgłosili do prokuratury zawiadomienie, dotyczące możliwego popełnienia przestępstwa przeciw środowisku, co spowodowało zniszczenia w świecie zwierząt w znacznych rozmiarach. O tym fakcie poinformowała TVP3 Wrocław.
Komunikat WIOŚ
WIOŚ w Zielonej Górze zarekomendował jednocześnie powstrzymanie się od korzystania z Odry w celach wędkarskich i rekreacyjnych do czasu ustąpienia zagrożenia.
"WIOŚ w Zielonej Górze będzie informował o wynikach kolejnych badań. W związku z ponadregionalną skalą tego problemu pozostaje w stałej współpracy z innymi wojewódzkimi inspektoratami ochrony środowiska, Głównym Inspektoratem Ochrony Środowiska, Centrum Zarządzania Kryzysowego Lubuskiego Urzędu Wojewódzkiego i innymi zaangażowanymi służbami" – czytamy w komunikacie.