Gigantyczne kolejki na granicy. "Ukraina ma gdzieś polskich przewoźników"

Gigantyczne kolejki na granicy. "Ukraina ma gdzieś polskich przewoźników"

Dodano: 
Kolejka samochodów czekających na odprawę na przejściu granicznym z Ukrainą w Dorohusku-Jagodzinie,
Kolejka samochodów czekających na odprawę na przejściu granicznym z Ukrainą w Dorohusku-Jagodzinie, Źródło: PAP / Wojtek Jargiło
Na polsko-ukraińskiej granicy ciągną się gigantyczne kolejki ciężarówek. Kierowcy zawiązali komitet protestacyjny.

Po rozpoczęciu przez Rosję „specjalnej operacji wojskowej”, czyli nowej fazy wojny na Ukrainie, pomiędzy Warszawą a Kijowem zawarta została umowa w zakresie przyśpieszonego trybu przepuszczania z granicy polskich ciężarówek transportujących żywność i pomoc humanitarną napadniętemu sąsiadowi. Obecnie, na granicach w kilkudziesięciokilometrowych kolejkach stoją kierowcy z Ukrainy i Polski. Nie ma już takiej współpracy, jaka była w lutym i początkowych miesiącach inwazji. Na niektórych przejściach kolejki mają po 40 km długości, a kierowcy 10 – 12-13 dni czekają na przejazd.

Po wybuchu wojny niektóre przepisy dotyczące transportu towarowego z Polski do Ukrainy zostały zliberalizowane. Ze względu na wyjątkową sytuację, uproszczone procedury, co pozwoliło na duże szybsze przejazdy. W ramach tego działania na przejściach granicznych z Ukrainą do minimum ograniczono kontrole. Przyjęto też zasadę, że puste samochody wracające z Ukrainy po dostarczeniu pomocy humanitarnej przejeżdżają bez kolejek.

Ukraina robi problemy z przepuszczaniem polskich ciężarówek

Teraz przewoźnicy alarmują, że umowa między Polską a Ukrainą w praktyce przestała działać. Chodzi o kwestię przepuszczenia wracających do Polski pustych ciężarówek. O ile wcześniej samochody przewożące pomoc humanitarną i artykuły spożywcze do Lwowa po rozładowaniu towaru mogły szybko wrócić do Polski, to teraz są zmuszone stać w wielokilometrowych kolejkach.

– Ta umowa ciągle obowiązuje, ale tylko z naszej strony. Z Polski do Ukrainy szybko wracają puste ciężarówki, które przewoziły zboże. Problem pojawił się po ukraińskiej stronie. Nasi wschodni sąsiedzi nie chcą przepuszczać polskich pojazdów. Na przejściu w Dorohusku rządzą ukraińscy kierowcy. To smutne, ale Ukraina ma gdzieś polskich przewoźników. Nasze samochody muszą czekać przez siedem dni w kolejce — powiedział w rozmowie z Onetem właściciel firmy transportowej z Chełma, Robert Gradus.

Komitet protestacyjny przewoźników

W reakcji grupa lubelskich i podkarpackich przewoźników zdecydowała się powołać Zamojski Komitet Protestacyjny.

Jeszcze do niedawna w Dorohusku większe ciężarówki mogły jeździć pasem przeznaczonym dla aut osobowych.– Odprawy trwały zazwyczaj kilkanaście minut. I działało to przez miesiąc, ale ukraińska strona zbuntowała się. Twierdzą, że Polacy nie pomagają im w odprawach fitosanitarnych i weterynaryjnych. Takich transportów jest odprawianych zbyt mało, ponieważ przejście graniczne z odpowiednimi służbami nie pracuje 24 godz. na dobę — powiedział „Onetowi” przedstawiciel komitetu Jarosław Jabłoński.

Zanim zaczęły się problemy z przepuszczaniem wracających polskich pojazdów, transport z Polski do Lwowa, wliczając czas powrotu, trwał ok. 6 godzin. Teraz wydłużył się nawet do 

Kiedy wszystko sprawnie działało, transport z Polski do Lwowa, łącznie z powrotem do kraju, trwał około sześciu dni. Obecnie przewiezienie towaru, rozładunek i czekanie w kolejce na możliwość przekroczenia granicy trwa nawet 12-13 dni. Polskie ciężarówki są m.in. kierowane na prześwietlenia rentgenem. Powoduje to spięcia, przepychanki i narastającą nerwowość.

Źródło: Bizes.wprost.pl / onet.pl
Czytaj także