Mnie się wydawało, że ta kontrmanifestacja będzie wstrząsem” – wyznał po czerwcowej „kontrmiesięcznicy” Władysław Frasyniuk tygodnikowi „Newsweek”. – „Że i Kościół się obudzi, i część PiS powie: No, ale jak to, ludzie z pierwszej Solidarności są wynoszeni przez policję? Liczyłem także na to, że opozycja się spotka i uzgodni, że są fundamenty, w sprawie których występujemy razem i nie walczymy o te dwa punkty procentowe, bo są zagrożone liberalna demokracja i państwo prawa. Niestety, nic takiego się nie stało… No, może gdyby zabito Frasyniuka, to wow! To by było coś super, co by mógł Władek dla nas zrobić. Wtedy byśmy sobie mocne wystąpienie w Sejmie przygotowali… Z niepokojem myślę, że będę musiał pojechać do Gdańska i poprosić Lecha, by następnego dziesiątego usiadł ze mną. Może to będzie większy wstrząs”. Trudno nie zapytać: A co zrobi Frasyniuk, jeśli wyniesienie przez policję dwóch bohaterów nie będzie wstrząsem większym niż wyniesienie jednego?
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.