Jak „Newsweek” i Tusk wytropili w PiS agenturę Putina
  • Kamila BaranowskaAutor:Kamila Baranowska

Jak „Newsweek” i Tusk wytropili w PiS agenturę Putina

Dodano: 
Przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk i marszałek Senatu Tomasz Grodzki
Przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk i marszałek Senatu Tomasz GrodzkiŹródło:PAP / Tomasz Gzell
Najtwardszy elektorat opozycji radykalizuje się w ekspresowym tempie, kolportując coraz bardziej spiskowe teorie i oczekując podobnego radykalizmu od „swoich” polityków, a także mediów. Coś, co miało być atutem, staje się obciążeniem.

Politycy z obu stron sporu przyjęli już za pewnik, że o wyniku wyborów parlamentarnych w 2023 r. ostatecznie zdecyduje rozgrywka między najtwardszymi elektoratami dwóch obozów – PiS i anty-PiS. Wygra ten, komu uda się zmobilizować więcej swoich radykałów. Dlatego spór będzie się zaostrzał, bo nic tak nie działa na zaangażowanych wyborców jak niechęć do politycznego przeciwnika. Wyborcy umiarkowani, niezdecydowani liczą się w tej rozgrywce mniej. Dotąd utarło się, że żelazny elektorat to atut przede wszystkim PiS. To wyborców tej partii nazywano pogardliwie „wyznawcami”, z automatu niejako wyborców drugiej strony zaliczając do grona tych, którzy w swoich politycznych wyborach kierują się wyłącznie chłodnym osądem. Siedem lat w opozycji sprawiło jednak, że i po drugiej stronie zaczęły funkcjonować zjawiska, z których do tej pory szeroko rozumiany obóz liberalno-lewicowy się wyśmiewał i których kompletnie nie doceniał. Coś, co śmieszyło i było powodem do drwin, gdy robił to PiS, będąc w opozycji, dziś jest powielane i chwalone jako przejaw obywatelskiego zaangażowania i chętnie wykorzystywane w politycznej walce.

Teorie spiskowe

Świetnym tego przykładem jest ostatnia historia związana z reaktywacją afery taśmowej (zwanej też podsłuchową) sprzed ośmiu lat. Tygodnik „Newsweek” opublikował tekst, który miał wstrząsnąć polską sceną polityczną. „Nagrania sprzedane Rosjanom” – głosił tytuł, bez znaku zapytania, bez wątpliwości. Cały tekst opierał się na zeznaniach świadka Marcina W., który miał twierdzić, że Marek Falenta, na którego zlecenie nagrywano najważniejszych polityków w państwie, sprzedał te nagrania Rosjanom. Zarzut dziennikarza dotyczył m.in. tego, że nikt w prokuraturze nie podjął tego wątku i nie potraktował tych zeznań serio. Po tekście „Newsweeka” zawrzało nie tylko w szeregach opozycji, lecz także jeszcze bardziej w szeregach jej najgorętszych zwolenników. Nikt nie miał wątpliwości, że ta publikacja to „ostateczny koniec PiS”, „największa kompromitacja” i „niepodważalny dowód zdrady państwa”.

Cały artykuł dostępny jest w 43/2022 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także