Politycy z obu stron sporu przyjęli już za pewnik, że o wyniku wyborów parlamentarnych w 2023 r. ostatecznie zdecyduje rozgrywka między najtwardszymi elektoratami dwóch obozów – PiS i anty-PiS. Wygra ten, komu uda się zmobilizować więcej swoich radykałów. Dlatego spór będzie się zaostrzał, bo nic tak nie działa na zaangażowanych wyborców jak niechęć do politycznego przeciwnika. Wyborcy umiarkowani, niezdecydowani liczą się w tej rozgrywce mniej. Dotąd utarło się, że żelazny elektorat to atut przede wszystkim PiS. To wyborców tej partii nazywano pogardliwie „wyznawcami”, z automatu niejako wyborców drugiej strony zaliczając do grona tych, którzy w swoich politycznych wyborach kierują się wyłącznie chłodnym osądem. Siedem lat w opozycji sprawiło jednak, że i po drugiej stronie zaczęły funkcjonować zjawiska, z których do tej pory szeroko rozumiany obóz liberalno-lewicowy się wyśmiewał i których kompletnie nie doceniał. Coś, co śmieszyło i było powodem do drwin, gdy robił to PiS, będąc w opozycji, dziś jest powielane i chwalone jako przejaw obywatelskiego zaangażowania i chętnie wykorzystywane w politycznej walce.
Teorie spiskowe
Świetnym tego przykładem jest ostatnia historia związana z reaktywacją afery taśmowej (zwanej też podsłuchową) sprzed ośmiu lat. Tygodnik „Newsweek” opublikował tekst, który miał wstrząsnąć polską sceną polityczną. „Nagrania sprzedane Rosjanom” – głosił tytuł, bez znaku zapytania, bez wątpliwości. Cały tekst opierał się na zeznaniach świadka Marcina W., który miał twierdzić, że Marek Falenta, na którego zlecenie nagrywano najważniejszych polityków w państwie, sprzedał te nagrania Rosjanom. Zarzut dziennikarza dotyczył m.in. tego, że nikt w prokuraturze nie podjął tego wątku i nie potraktował tych zeznań serio. Po tekście „Newsweeka” zawrzało nie tylko w szeregach opozycji, lecz także jeszcze bardziej w szeregach jej najgorętszych zwolenników. Nikt nie miał wątpliwości, że ta publikacja to „ostateczny koniec PiS”, „największa kompromitacja” i „niepodważalny dowód zdrady państwa”.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.