Wszystkie umowy cywilnoprawne do oskładkowania?

Wszystkie umowy cywilnoprawne do oskładkowania?

Dodano: 
Zakład Ubezpieczeń Społecznych
Zakład Ubezpieczeń Społecznych Źródło:PAP / Marcin Obara
Wiele wskazuje na to, że wkrótce czeka nas największa reforma zasad zatrudniania. Jak informuje "Rzeczpospolita", pełne oskładkowanie przychodów ze wszystkich umów cywilnoprawnych, w tym o dzieło, już niedługo może stać się faktem.

Analitycy ZUS i Ministerstwa Finansów ustalili, że ponad 4,6 miliona Polaków zarabia lub dorabia na takich kontraktach nawet 40 mld zł rocznie i nie płaci od tych przychodów pełnych składek. W ten sposób ZUS omija nawet 5 mld zł rocznie.

"Wyróżniliśmy pięć segmentów osób zarabiających na kontraktach cywilnoprawnych" - powiedział gazecie dr Sławomir Dudek, dyrektor Departamentu Polityki Makroekonomicznej w Ministerstwie Finansów. Największa grupa, której mogą dotknąć zmiany, to ponad 2,6 mln młodych pracowników zarabiających sezonowo niewielkie kwoty. Druga to milion Polaków, dla których umowy cywilnoprawne stanowią główne źródło utrzymania. Są w niej zarówno osoby zatrudnione na umowach o pracę, jak i emeryci i renciści.

Prawie półmilionowa grupa, to osoby zatrudnione na etatach, dla których kontrakty stanowią niewielkie źródło dodatkowego dochodu. Na koniec analitycy wyróżnili 32 tys. prowadzących działalność gospodarczą, zawierających jednocześnie umowy o dzieło, od których nie płacą ani ZUS, ani PIT, a także 2,5 tys. najbogatszych i najstarszych mężczyzn, niekorzystających z ulgi na dzieci.

Zatem możemy oczekiwać być może największej, po 1989 roku, reforma zasad zatrudniania milionów Polaków. Jak czytamy w dzienniku, „propozycje ZUS dotyczą objęcia ubezpieczeniem osób, które do tej pory nie płaciły składek. Na celowniku jest nawet 2 mln osób, które dorabiają do wynagrodzenia na umowach o dzieło, nie płacąc od tych przychodów ani grosza ZUS. Podobnie jest z członkami zarządów spółek zatrudnionymi na podstawie powołania (bez etatu czy kontraktu) i prokurentami tych spółek".

Czytaj też:
Daniny

Źródło: Rzeczpospolita
Czytaj także