Ziemkiewicz zaczął program od stwierdzenia, że jest ekipa, która ogląda Telewizję Republika "służbowo", a później opisuje jego wypowiedzi. Jak dodał, są to "debile", którzy nie odróżniają nawet ironii. Publicysta "Do Rzeczy" odnosząc się do decyzji KRS ws. asesorów powiedział, że zawsze można się przyczepić ze względów formalnych. – Będę powtarzał tę frazę biblijną. Pan Bóg kocha Prawo i Sprawiedliwość i dał mu takich wrogów. To szczęście mieć za wroga pana Żurka i KRS, którzy tak wspaniale się prezentują. Oni swoimi działaniami pokazują, że są taką sitwą, na jaką nas kreują (...) bardzo ciekawe towarzystwo. KRS im Jana Burego składa się z kompletnych orłów (...) Lekką ręką z tych 265 ludzi zrobiono PiS-owców, a przecież ci ludzie byli ze środowiska w którym za PiS-em się nie przepada – mówił.
Publicysta "Do Rzeczy" nawiązał też do kultu Bandery na Ukrainie. – Wedle "Wyborczej" to PiS jest winny temu, że pojawił się kult Bandery. Wedle rozmówcy "GW", gdyby nie rządził PiS, to Ukraińcy mieliby lepszy punkt odniesienia. Przez to, że Polska pogrążyła się w izolacji, to Ukraina w rozpaczy pogrąża się w banderyźmie. PiS jest tak obciachowy, że Ukraińcy nie mają z rozpaczy z kim się zadawać. Gdyby rządziła PO, to pewnie Gronkiewicz-Waltz była punktem odniesienia – ironizował.
Czytaj też:
Ziemkiewicz chce przeprosin od Wirtualnej Polski i naTemat. "Będą przepraszać, a może i płacić"