Kłopoty finansowe Nowoczesnej są tajemnicą skrywaną przez władze partii. Nie wiedzą o niej nawet posłowie tej partii. Według informacji Onetu, długi wynoszą około pięciu milionów złotych, a najbardziej palące zobowiązanie to ok. 900 tys. zł, które Nowoczesna jest winna Polsatowi za spoty wyborcze w kampanii parlamentarnej dwa lata temu. Według umowy Nowoczesna powinna spłacić ten dług do końca roku.
W dodatku Nowoczesna nie spłaciła jeszcze kredytu, który zaciągnęła na wybory w 2015 r. To blisko dwa miliony złotych, które jest winna państwowemu bankowi PKO BP. Ryszard Petru wynegocjował jednak z PKO rozłożenie płatności na raty po ok. 150 tys. kwartalnie, co miało się opierać na założeniu, że Nowoczesna wejdzie do Sejmu w kolejnej kadencji i dostanie państwowe subwencje, z których spłaci długi. Teraz jednak PKO BP jest kontrolowane przez władzę, głównie przez Mateusza Morawieckiego i może zmienić zdanie.
Co ciekawe, nie ma rozwiązań prawnych ws. bankructwa partii. Jednak nawet jeśli Nowoczesna formalnie nie zbankrutuje, to z takimi długami nie będzie w stanie prowadzić żadnej działalności politycznej.