W czwartek Sejm kontynuował prace m.in. nad powołaniem komisji śledczej "do zbadania legalności, prawidłowości oraz celowości działań podjętych w celu przygotowania i przeprowadzenia wyborów Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej w 2020 roku w formie głosowania korespondencyjnego", czyli tzw. wyborów kopertowych.
Nieoficjalnie: Komisja bez Konfederacji
Według nieoficjalnych ustaleń przekazanych przez RMF FM, w komisji śledczej będzie czterech przedstawicieli Koalicji Obywatelskiej. Jak wskazuje rozgłośnia tyle samo członków w komisji ma mieć także Prawo i Sprawiedliwość kosztem Konfederacji, która nie będzie miała swojego reprezentanta.
Z doniesień medialnych wynika też, że po jednym przedstawicielu w komisji śledczej ds. wyborów kopertowych mają mieć Polska 2050, PSL oraz Lewica.
Burzliwa debata ws. wyborów kopertowych
W trakcie czwartkowych wystąpień poselskich dotyczących powołania komisji ds. wyborów kopertowych doszło do burzliwej wymiany zdań. Głos zabrali posłowie Krzysztof Brejza z Koalicji Obywatelskiej i Przemysław Czarnek z Prawa i Sprawiedliwości. Wypowiedział się również Cezary Tomczyk. W kilkuminutowych wystąpieniach polityków padło wiele wzajemnych oskarżeń. Czarnek nie został dopuszczony do sprostowania, a w jego obronie w tym zakresie stanął Grzegorz Braun.
Poseł Konfederacji zwrócił uwagę, że w zaistniałej sytuacji występuje w trybie wniosku formalnego. – Upominam się o prawo do sprostowania dla pana ministra Czarnka, który dalibóg nie jest mi ani bratem, ani swatem i każdy z państwa, kto tu siedział przez poprzednie cztery lata w poprawczaku u pani marszałek Witek, wie to doskonale – powiedział, zwracając jednak uwagę, że nazwisko posła pada wielokrotnie, a trwająca sesja zamienia się w "seans nienawiści" wobec Czarnka.
Czytaj też:
Piekarska do posłów PiS: Jesteście jak rakCzytaj też:
Scheuring-Wielgus mówi w Sejmie, kto wymyślił wybory kopertowe