– To jest przykład bardzo brutalnej, antypolskiej kampanii propagandowej. Obawiam się, że polski rząd nie był na nią przygotowany – mówi red. nacz. tygodnika „Do Rzeczy”. Paweł Lisicki wskazał, że jakkolwiek film wypuszczony przez żydowskie środowiska jest skandaliczny, to może okazać się całkiem pomocny w osiągnięciu konkretnych celów politycznych.
– Jeżeli chodzi o zawartość tego filmu, nazwijmy to, merytoryczną, to jest on oczywiście kłamliwy, skandaliczny i obrzydliwy. Natomiast jeżeli spojrzymy na niego jak na skuteczne narzędzie polityczne, to obawiam się, że swoją siłę ma. Jest dobrze zrobiony i trafia do masowego odbiorcy w Stanach Zjednoczonych – mówił.
"To jest forma szantażu"
Red. nacz. "Do Rzeczy"stwierdził, że film ma na celu wymuszenie na polskich władzach zmian w ustawie o IPN.
–To jest forma szantażu: albo zmienicie ustawę, albo będziemy wywierać presję na rząd Stanów Zjednoczonych, aby zerwał stosunki z Polską – tłumaczył.
Paweł Lisicki wskazał, że polski rząd znalazł się w niezwykle trudnej sytuacji, za którą częściowo sam ponosi odpowiedzialność.
– Polski rząd popełnił w tej sprawie bardzo dużo błędów i to od samego początku, czyli od momentu przygotowania ustawy właśnie w takiej formie. Ponadto wydaje mi się, że polski rząd w ogóle nie zdawał sobie sprawy z możliwych konsekwencji. Trudno odpowiedzieć, co teraz się powinno zdarzyć, bo wydaje się, że nie ma w tej chwili dobrego rozwiązania. Fatalnym było ogłoszenie wczoraj przez marszałka Karczewskiego, że ustawa przyjęta przez polski parlament, nie będzie obowiązywać. To pokazuje stan dezorganizacji i chaosu panującego po polskiej stronie – tłumaczył w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl.
Czytaj też:
"Fala antypolonizmu", "wylała się nienawiść". Komentarze po filmie żydowskiej organizacjiCzytaj też:
Antypolska kampania ruszyła. Żydowska organizacja żąda od USA zerwania stosunków z Polską