Ginekolog o aborcji dzieci z zespołem Downa: Może być dziecko, z którego nic nie wykrzesamy

Ginekolog o aborcji dzieci z zespołem Downa: Może być dziecko, z którego nic nie wykrzesamy

Dodano: 
Ginekolog prof. Marzena Dębska
Ginekolog prof. Marzena Dębska Źródło:RMF FM
W przypadku zespołu Downa nie wiadomo, jak dziecko będzie się rozwijać – mówi prof. Marzena Dębska, ginekolog i perinatolog.

W czwartek w Sejmie odbyło się pierwsze czytanie czterech projektów ustaw zmierzających do liberalizacji przepisów aborcyjnych. Jeden z nich, propozycja Trzeciej Drogi, zmierza do odwrócenia skutków wyroku TK z 2020 r. Chodzi o to, aby znów można było dokonywać tzw. aborcji eugenicznej, czyli w sytuacji, gdy zachodzi podejrzenie wady genetycznej u dziecka nienarodzonego. Jedną z najczęstszych chorób wrodzonych jest zespół Downa.

Marzena Dębska przekonywała w RMF FM, że w takich sytuacjach "nie będziemy wiedzieć, jak się dziecko będzie intelektualnie rozwijać".

– Czy dziecko będzie tym skrajnym zespołem, gdzie będzie fatalne, niczego się nie nauczy, niczego z tego dziecka nie będzie można wykrzesać, czy to przypadek taki, że to będzie dziecko, które będzie występowało w przedszkolu – to jest rzadkość, ale są pokazywane takie dzieci – stwierdziła. Podkreśliła, że "tego nie jesteśmy w stanie stwierdzić". – Zespół Downa jest takim zespołem, gdzie możliwości rozwoju dziecka jest dużo – przekonywała.

Ginekolog podkreśla, że tzw. aborcja eugeniczna jest uzasadniona. – Powiem brutalnie: z punktu widzenia biologicznego, jaki sens ma kontynuowanie ciąży, gdzie dziecko nie ma głowy? To jest tylko zagrożenie dla życia matki. (...) Nie można zmuszać takich kobiet do tego, by rodziły – stwierdziła. Przypomnijmy, że zgodnie z prawem, gdy zagrożone jest życie matki, aborcja jest w Polsce legalna.

"Aborcja była zawsze"

Lekarka argumentowała, że "zawsze istniała szara strefa, czy podziemie aborcyjne". Mówiła, że tam "kierowały się pacjentki, które na wczesnym etapie ciąży, zanim w ogóle jakakolwiek diagnostyka prenatalna została wykonana".

– One po prostu wiedziały, że nie chcą być w ciąży, nie mogą z jakichś ważnych dla nich powodów i te kobiety szły do gabinetu prywatnego, gdzieś płaciły pieniądze i tam przerywały ciąże i to bardzo w Polsce funkcjonowało – zaznaczyła.

– Tego nikt nie ścigał. To było w jakiś sposób u nas nielegalne, ale usankcjonowane zwyczajowo – stwierdziła prof. Marzena Dębska.

Czytaj też:
Przesłanka zdrowia psychicznego furtką do aborcji na życzenie
Czytaj też:
Nowickiej puściły nerwy. "Wataha, okropne typy"

Źródło: RMF 24
Czytaj także