W niedzielę odbyła się druga tura wyborów samorządowych. Dogrywka miała miejsce między innymi w Krakowie,Wrocławiu i Rzeszowie.
Z danych pracowni Ipsos wynika, że frekwencja we wszystkich tych miastach była niższa niż w I turze wyborów sprzed dwóch tygodni.
W Krakowie do urny poszło 45 proc. uprawnionych osób (w pierwszej turze 51,79 proc.), w Rzeszowie ten wynik był bardzo zbliżony bo wyniósł 45,5 proc. (w pierwszej turze 51,13 proc.), natomiast we Wrocławiu z prawa do głosowania skorzystało zaledwie 36,7 proc. (w pierwszej turze 50,5 proc.)
Dane PKW z godz. 17
Podczas konferencji prasowej o godz. 18.30 szef Państwowej Komisji Wyborczej Sylwester Marciniak przekazał dane o frekwencji na godz. 17. Frekwencja w skali kraju – w miejscach, w których odbywają się wybory – wyniosła 33,17 procent.
W wyborach samorządowych sprzed 6 lat, frekwencja na godz. 17 był wyższa i wyniosła 38,73 proc. Z kolei w pierwszej turze głosowania, 7 kwietnia, do godz. 17 zagłosowało 39,43 proc. uprawnionych do tego obywateli.
Słaba frekwencja. Tusk niezadowolony: Nie stać nas na to
Frekwencja w drugiej turze wyborów samorządowych na godzinę 12 wyniosła 12,93 proc. – poinformował podczas poprzedniej konferencji prasowej Sylwester Marciniak, szef Państwowej Komisji Wyborczej (PKW).
Donald Tusk opublikował gorzki wpis, w którym odnosi się do niskiej frekwencji w drugiej turze wyborów samorządowych. Jego zdaniem to zły prognostyk przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, które odbędą się 9 czerwca. "Albo silna, bezpieczna Polska w zjednoczonej Europie albo samotny i pogrążony w chaosie kraj wystawiony na rosyjskie prowokacje i dywersję – o tym będą wybory europejskie. Nie stać nas na niską frekwencję. Taka lekcja z dzisiejszych wyborów" – stwierdził gorzko Donald Tusk.
Czytaj też:
Zażarta walka w Krakowie. Tu nic nie jest jeszcze pewneCzytaj też:
Co się dzieje we Wrocławiu? Bardzo niska frekwencja