W obszernym wpisie zamieszczonym w mediach społecznościowych były premier, wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości Mateusz Morawiecki odniósł się do najnowszych doniesień na temat tego, w jaki sposób w przyszłym roku będą kształtowały się płace minimalne i emerytury Polaków.
Zasypać przepaść między garstką bogatych, a milionami Polaków na głodowych pensjach
Według polityka, pierwszym wnioskiem, jaki można wyciągnąć z informacji przekazanej przez rząd jest taki, że zahamowano trwający przez ostatnie kilka lat trend szybkiego wzrostu dochodów Polaków. "Jednym z głównych celów polityki naszych rządów było zasypywanie przepaści między garstką bardzo bogatych a milionami Polaków na głodowych pensjach, emeryturach, zasiłkach" – napisał Morawiecki, podkreślając, że od kilku lat Polska znajduje się w czołówce krajów UE, w których nastąpił największy wzrost płacy minimalnej.
Podobnie wyglądała sytuacja, zauważył były premier, ze świadczeniami ZUS, w tym emeryturami. "W 2023 r. została przeprowadzona waloryzacja procentowo-kwotowa. Emerytury i renty zostały zwaloryzowane o 14,8 proc., ale nie mniej niż o 250 zł. Dzięki temu, najniższa emerytura wzrosła do 1 588,44 zł brutto. Od 1 marca minimalna emerytura wzrosła o kolejne ponad 12 proc. i wynosi obecnie 1780,96 zł. W stosunku do 2015 r., najniższa emerytura wzrosła o ponad 900 zł, czyli przeszło dwukrotnie" – czytamy.
Morawiecki podkreślił, że efekt tego był taki, że od objęcia rządów przez przez Prawo i Sprawiedliwość poziom nierówności dochodowych, mierzonych współczynnikiem Giniego zaczął wyraźnie spadać, po stagnacji w latach 2007–2014. "Wg danych OECD 2022 r. Polska miała piąty najlepszy wynik zarówno wśród krajów UE jak i OECD" – dodał.
Mateusz Morawiecki: Wyższe dochody Polaków to nie socjalistyczna fanaberia
Za sprawą polityki obecnego rządu i jego ostatnich decyzji – stwierdził – trendy te niestety zaczynają się zmieniać. Wiceprezes PiS wymienił tu zminimalizowanie wysokości 14. emerytury, waloryzację rent i emerytur na najniższym możliwym poziomie oraz wzroście minimalnego wynagrodzenia w przyszłym roku o zaledwie 7,6 proc. Jak dodał, "najprawdopodobniej nie będzie też w tym roku zapowiadanej i obiecanej drugiej waloryzacji świadczeń, a 13. emerytura także stoi pod znakiem zapytania".
"Wszystko to w sytuacji, kiedy po podniesieniu stawki VAT drożeje żywność, a po decyzji rządu o wygaszeniu tarcz Polacy otrzymują prognozy o kilkadziesiąt proc. wyższych rachunków za energię i gaz" – zauważył Mateusz Morawiecki. Były premier zaznaczył tu, że wyższe dochody Polaków to nie 'money for nothing', też to nie socjalistyczna fanaberia. "To kwestia zmiany modelu rozwoju i mentalności – odejścia od modelu tanich podwykonawców" – wskazał.
"Polska to kraj wysoko wykwalifikowanych pracowników ze świetnym wykształceniem, wysoką kulturą pracy. To nie tania siła robocza, ceny gruntów ani położenie geograficzne decydują dziś o tym, gdzie lokują swoje inwestycje globalni liderzy nowych technologii i branż przyszłości" – napisał polityk, dodając że polska produktywność, w stosunku do naszych konkurentów – Czechów, Słowaków, Węgrów, czy Niemców – wręcz wystrzeliła w ostatnich latach.
W dalszej części swojego wpisu były premier podkreślił, że jednym z głównych celów polityki rządów Zjednoczonej Prawicy było zasypywanie przepaści między garstką bardzo bogatych a milionami Polaków na głodowych pensjach, emeryturach, zasiłkach.
"To była polityka systematycznego wzrostu płac, emerytur i świadczeń socjalnych. Te działania w połączeniu z wprowadzonymi przez nas tarczami miały chronić dochody Polaków, w szczególności najbardziej wrażliwych grup – emerytów, rencistów i najmniej zarabiających" – wyjaśnił.
Morawiecki: Tusk kieruje nas znowu na ścieżkę do stania się tanim zapleczem UE
Według Mateusza Morawieckiego, dorobek ostatnich lat sprowadzający się do redukcji ubóstwa, nierówności społecznych i bezrobocia może zostać zmarnowany w ciągu najbliższych miesięcy. "Za poprzednich rządów Platformy Obywatelskiej w medialnym obiegu zaistniało pojęcie prekariatu ukute jeszcze w latach 80. ubiegłego wieku przez francuskich socjologów do opisu pracowników tymczasowych. W latach 2008-2015 zyskało w Polsce nową definicję opartą na rzeczywistości milionów Polaków, którzy formalnie mieli pracę, ale ich pensja nie wystarczała na podstawowe potrzeby" – czytamy.
"Ponad 2,2 mln bezrobotnych i miliony biednych-pracujących – to obraz okresu poprzednich rządów PO. Wiele wskazuje na to, że wraz z powrotem Donalda Tuska do władzy, zaczynają wracać tamte demony. To dlatego nazywaliśmy jego dotychczasowe rządy, rządami polskiej biedy i bezrobocia" – dodał wiceszef PiS.
W jego ocenie, premier Tusk podejmuje obecnie decyzje bliźniaczo podobne do tych z lat 2008-2014 i kieruje nas znowu na ścieżkę do stania się na powrót tanim zapleczem UE. "Bo jaki inny może być cel rządu, który robi wszystko, żeby koszty życia były wyższe, a pensje, emerytury i programy socjalne niższe?" – zakończył Morawiecki.
Czytaj też:
230 osób straci pracę. Grupowe zwolnienia w MikołowieCzytaj też:
Waloryzacja rent i emerytur w 2025 roku. Jest propozycja rząduCzytaj też:
Rząd chce polityki zaciskania pasa? Morawiecki: Uśmiechnięta Polska w praktyce