Informacje o skandalicznym postępowaniu wobec aresztowanej kobiety przekazał Telewizji Republika jej pełnomocnik. "Z posiadanych przeze mnie informacji wynika, iż pod pozorem konieczności zapewnienia szczególnej ochrony moja klientka jest szykanowana m.in. poprzez wielokrotne wybudzanie w środku nocy i zapalanie światła, zbędne i uciążliwe kontrole celi, kontrolowanie jej zapisków i korespondencji z obrońcami" – wskazał w dokumencie.
Komunia św. w schowku
"Kontrola celi, która odbywa się co najmniej raz w tygodniu, sprowadza się natomiast do wyrzucenia z półek i rozrzucenia wszystkich rzeczy, w tym ubrań, notatek, dokumentów pochodzących od obrońców oraz pozostawienie celi w całkowitym nieładzie i bałaganie" – relacjonuje prawnik.
21 czerwca, gdy przetransportowano jego klientkę do siedziby Prokuratury Krajowej, doszło do oburzającego zdarzenia. Po powrocie, pod celą urzędniczki – przez kilka godzin – puszczano głośną muzykę. Nie reagowano na prośby kobiety o jej ściszenie. "Szczególnie niedopuszczalne zachowanie względem pani K.K. miało miejsce po jej powrocie z zaplanowanych w siedzibie Prokuratury Krajowej czynnościach w dniu 21 czerwca 2024 r. Wówczas po powrocie mojej mandatki do Aresztu Śledczego, pod celą zajmowaną przez nią włączono głośną muzykę, której pomimo próśb mojej klientki nie zdecydowano się wyłączyć, a nawet ściszyć. Odtwarzanie głośnej muzyki trwało przez około 4 godziny, z uwagi na uciążliwy hałas, uniemożliwiający prawidłowe funkcjonowanie Pani K.K., musiała schować się w łazience" – opisuje adwokat byłej urzędniczki resortu sprawiedliwości.
Urzędniczce miano także utrudniać praktyki religijne. "Utrudnione jest także korzystanie mojej klientki z posługi kapłańskiej. W trakcie trwającego ponad trzy miesiące tymczasowego aresztu, miała ona możliwość jedynie czterokrotnie spotkać się z kapłanem, przy czym w jednym przypadku Najświętszy Sakrament mogła przyjąć jedynie w niewielkim pomieszczeniu, spełniającym funkcję schowka na miotły" – przekazał jej obrońca.
Tortury wobec kapłana?
Przypomnijmy, że w ubiegłym tygodniu media opublikowały relację szefa fundacji Profeto ks. Michała Olszewskiego, która może budzić przerażenie. Kapłan przekazał w niej, że bardzo źle traktowano go w areszcie. Duchowny opisał, że w pierwszych godzinach i dniach po aresztowaniu go. m.in. odmówiono mu jedzenia i picia, budzono go w nocy czy pozostawiono skutego na stacji benzynowej, aby można mu było robić zdjęcia.
Obrońca księdza mecenas Krzysztof Wąsowski zamieścił w mediach społecznościowych wpisy, w których przekazał, że ks. Olszewski potwierdza prawdziwość opisanych w liście wydarzeń. Jednocześnie, jak zaznaczył, kilka kwestii wymaga uściślenia, co uczynił. Sprawa wywołała powszechne oburzenie.
Czytaj też:
Dlaczego Episkopat milczy?Czytaj też:
Ziobro: To PSL najczęściej korzystało ze środków z Funduszu Sprawiedliwości