Do dramatycznego zdarzenia doszło we wtorek, 13 sierpnia około godz. 10:30. Kierowca samochodu osobowego marki SsangYong najpierw potrącił przechodzącą przez jezdnię kobietę, a następnie wjechał w przystanek autobusowy, co widać na nagraniu, które obiegło media społecznościowe.
Rannych zostało 10 osób. Dwie z nich zmarły w wyniku odniesionych obrażeń. Do szpitali trafiły trzy kobiety w wieku od 33 do 48 lat. 3,5-letnie dziecko przewieziono do szpitala w stanie ciężkim, ale stabilnym. Ma uszkodzoną twarzoczaszkę oraz nogi. Kierowcy nic się nie stało. Nie był pod wpływem alkoholu ani środków odurzających.
Są zarzuty dla sprawcy wypadku na ul. Woronicza
– Zostało wszczęte śledztwo w kierunku spowodowania katastrofy w ruchu lądowym, w wyniku której śmierć poniosły dwie osoby. Czyn ten zagrożony jest karą pozbawienia wolności od lat dwóch do lat 12 – powiedział w środę na konferencji prasowej rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Piotr Antoni Skiba.
Prokurator Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów wydał postanowienie o przedstawieniu zarzutów kierowcy. Trwają czynności ze sprawcą wypadku, jest on przesłuchiwany. Zapadła również decyzja o przeprowadzeniu sekcji zwłok osób, które poniosły śmierć w wyniku odniesionych obrażeń. Powołano także biegłych niezbędnych do zbadania przebiegu zdarzenia.
Z zebranego dotychczas materiału dowodowego wynika, że kierowca znacznie przekroczył dozwoloną prędkość. Prokuratura potwierdziła medialne doniesienia o tym, że 45-latek przed rokiem miał cofnięte uprawnienia do prowadzenia pojazdów. – W lutym tego roku mężczyzna odzyskał uprawnienia do kierowania pojazdami. Wcześniej był karany za spowodowanie wypadku w ruchu drogowym – poinformował rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Prokurator Piotr Antoni Skiba przekazał, że stan osób przewiezionych do warszawskich szpitali jest stabilny.
Czytaj też:
Strzelanina pod Warszawą. "Doszło do porachunków między Azjatami"