Polityczne trzęsienie ziemi we Francji. Marine Le Pen zabrała głos po wyroku

Polityczne trzęsienie ziemi we Francji. Marine Le Pen zabrała głos po wyroku

Dodano: 
Marine Le Pen
Marine Le Pen Źródło: PAP/EPA / STEPHANE DE SAKUTIN / POOL
– Żaden sędzia nie może podjąć decyzji o ingerencji w tak ważne wybory jak wybory prezydenckie, i to w sposób naruszający zasadę praworządności – podkreśla Marine Le Pen.

Marine Le Pen przekonuje, że wczorajszy wynik był "decyzja polityczną", która nie miała nic wspólnego z zarzutami, gdyż celem było jedynie wyeliminowanie jej z wyścigu prezydenckiego. – Sędzia podjęła się wdrożenia tymczasowego egzekwowania zakazu ubiegania się o urząd, aby uczynić moją apelację bezużyteczną i uniemożliwić mi kandydowanie i zostanie wybranym na Prezydenta Republiki – stwierdziła liderka Zjednoczenia Narodowego.

Jej zdaniem decyzja podjęta przez sąd stanowiła całkowite naruszenie zasady praworządności. – Miliony Francuzów zostały pozbawione przez sędziego sądu niższej instancji możliwości odwołania się od kandydata, który jest obecnie faworytem w nadchodzących wyborach prezydenckich. Wszyscy, którym zależy na demokracji i praworządności, powinni być tym oburzeni – mówiła w rozmowie z francuską telewizją.

– Jaka byłaby legitymacja wybranego prezydenta, gdybym został uniewinniona w wyniku apelacji, mimo że w międzyczasie nie mógłbym kandydować w wyborach prezydenckich? Jesteśmy niewinni i złożymy apelację, mając nadzieję, że wyrok zapadnie przed wyborami – kontynuowała.

Le Pen wskazała, że zarzuty wobec niej opierają się na argumentach, które "nie trzymają się kupy", gdyż nie doszło do żadnego osobistego wzbogacenia ani korupcji. Jestem wojownikiem. Nie pozwolę się wyeliminować w ten sposób i podejmę wszelkie możliwe kroki prawne. Zawsze będę stała u boku narodu francuskiego i bronił go, ponieważ są miliony Francuzów, którzy we mnie wierzą i ufają mi – deklarowała.

Kontrowersyjny wyrok. Le Pen wykluczona z wyborów

Marine Le Pen nie będzie mogła wystartować w wyborach prezydenckich we Francji. Sąd uznał, że polityk jest winna sprzeniewierzenia środków publicznych.

Sąd oszacował, że łączne straty wyniosły 2,9 mln euro, w wyniku "opłacania przez Parlament Europejski osób, które w rzeczywistości pracowały dla skrajnie prawicowej partii". Oprócz samej Marine Le Pen wyrok dotyczy jeszcze ośmiu innych europosłów oraz dwunastu asystentów. Prokuratura zarzucała początkowo, że wykorzystano w ten sposób 7 milionów euro.

Śledczy zarzucali Le Pen, że w latach 2004-2016 – gdy była europosłanką – kierowała akcją nielegalnego wykorzystywania europejskich dotacji. Asystenci zamiast pracować w Strasburgu mieli pracować na rzecz partii Le Pen – Zjednoczenia Narodowego.

Czytaj też:
Trump zabrał głos ws. Le Pen. "Brzmi bardzo jak ten kraj"
Czytaj też:
Wyrok na Le Pen. Lisicki: To był pretekst


Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Kup akcje już dziś – roczna subskrypcja gratis.
Szczegóły: platforma.dminc.pl


Źródło: TF1
Czytaj także