KAROL GAC: Do 29 sierpnia PKW odroczyła posiedzenie w sprawie sprawozdania PiS z wyborów parlamentarnych. Wielu spodziewa się, że dokument zostanie odrzucony. Pan również?
DARIUSZ LASOCKI: Tak, spodziewam się tego. Byłbym mocno zdziwiony, gdyby po tej nawale medialno-rządowej stało się inaczej. PKW jest pod ogromną presją, ale mam też wrażenie, że równocześnie część jej członków także wywiera presję na podmioty zewnętrzne, aby dostarczyły potrzebne materiały do odrzucenia sprawozdania PiS.
Wystarczy przypomnieć postawę i zachowanie Ryszarda Kalisza, który zasiada w PKW z ramienia Lewicy.
To zachowanie, które nie licuje z powagą urzędu, którym jest PKW. Mam wrażenie, że Ryszard Kalisz pomylił miejsca, bo to nie jest polityka. Państwowa Komisja Wyborcza przez ostatnie cztery lata zachowywała się bardzo powściągliwie, jeśli chodzi o wypowiedzi medialne. Mieliśmy dżentelmeńską umowę, w myśl której w naszym imieniu wypowiadał się wyłącznie przewodniczący PKW. Dzisiaj mec. Kalisz stał się tubą własnej polityki, którą uprawia w PKW. To sytuacja niedopuszczalna, która powinna być publicznie oceniana nagannie. Pamiętajmy, że PKW jest organem niezależnym, niezawisłym.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.