W wtorek 4 września służby wkroczyły do siedziby stowarzyszenia Marsz Niepodległości, a także do domy byłego organizatora wydarzenia, Roberta Bąkiewicza. Doszło do przeszukania a także przejęcie materiałów dot. danych organizacyjnych. Według oficjalnych komunikatów akcja miała związek z łamiącymi przepisy hasłami, którego miały być głoszone przez jednego z członków Straży Marszu Niepodległości podczas przemarszu w 2018 r.
W obronę MN szybko zaangażowali się politycy PiS. – To, że łamana jest konstytucja i mamy stan bezprawia w Polsce, to jest oczywiste. Ale tym razem mamy do czynienia i z łamaniem prawa, i z atakiem na uroczystość, mówię o Marszu Niepodległości, w której uczestniczą setki tysięcy zwykłych Polaków – mówił prezes Jarosław Kaczyński podczas briefingu prasowego. Kierownictwo PiS podjęło dwie istotne decyzje. "Jedna z nich – organizacja protestu przed siedzibą Ministerstwa Sprawiedliwości 14 września. I druga – wzięcie udziału w Marszu Niepodległości 11 listopada. Pierwszy raz od sześciu lat" – zauważa portal Wirtualna Polska.
Problem w tym, że na 11 listopada planowano ogłoszenie kandydata PiS na wybory prezydenckie. Teraz jednak staje to pod znakiem zapytania. – Plan był taki: w Święto Niepodległości znów będziemy w Krakowie i tam najprawdopodobniej zaprezentujemy kandydata na prezydenta. Robimy to po swojemu, na własnych warunkach. Ale to się już wywaliło – przyznaje rozmówca WP z PiS.
PiS poczeka na PO?
Tymczasem Nowogrodzka wcale jeszcze nie zdecydowała, kto ma być kandydatem. – Udział w Marszu Niepodległości jest dobrym pretekstem, by przesunąć prezentację kandydata. W partii zresztą jest sporo głosów za tym, żeby kandydata nie pokazywać zbyt szybko, że nie ma sensu robić tak długiej kampanii – wskazuje rozmówca z PiS.
Według portalu jednym ze zwolenników prezentacji kandydata na prezydenta w późniejszym terminie jest Mateusz Morawiecki. – Mateusz uważał, że warto poczekać na to, na kogo zdecyduje się postawić Koalicja Obywatelska. Ale oni mogą to przeciągać nawet do stycznia – przekonuje informator. "Między innymi dlatego Jarosław Kaczyński chciał pokazać kandydata wcześniej – właśnie w listopadzie. 11 listopada był datą najbardziej optymalną, symboliczną. Tyle że prezes może zderzyć się z rzeczywistością" – czytamy.
Czytaj też:
Sondaż: KO i PiS idą łeb w łeb, zły wynik Trzeciej DrogiCzytaj też:
Szef IPN ma ochronę. "Wyznaczano kwotę za moją głowę"