Ryszard Gromadzki: Po zbliżającym się kongresie Prawa i Sprawiedliwości można oczekiwać głębokiego resetu w partii, odmłodzenia przywództwa? Czy skończy się tylko na liftingu i tłumaczeniach, że w czasach „walczącej demokracji” nie ma miejsca na rozliczenia?
Zbigniew Bogucki: Jestem przekonany, że kongres będzie nie tyle „nowym otwarciem” w PiS, ile silnym impulsem, który pozwoli połączyć dwa żywioły. Z jednej strony – mądrość płynącą z doświadczenia wszystkich liderów i naszych działaczy, którzy zdobyli ją poprzez lata aktywności w administracji rządowej czy samorządowej, pracę w Sejmie i Senacie, a także w strukturach Prawa i Sprawiedliwości. Z drugiej strony – inne spojrzenie na rzeczywistość, będące udziałem generacji 30- i 40-latków oraz związane z nim nowe formy przekazu.
Myślę, że to będzie jedno z głównych zadań kongresu. Kolejną strategiczną kwestią jest sprawa reorganizacji zarządzania partią, którą zapowiadali prezes Kaczyński i kierownictwo PiS. Chodzi o to, żeby nasza formacja stała się bardziej dynamiczna, ale jednocześnie pozostała przy swoich korzeniach i wartościach, które są konserwatywne. Rzecz w tym, żeby ten konserwatyzm miał nowoczesny charakter, był otwarty. To pozwoliłoby nam wyjść naprzeciw ludziom, którzy do tej pory nie głosowali na Prawo i Sprawiedliwość.
Przekonać do PiS tych, którzy oddali głos na ugrupowania tworzące Trzecią Drogą, a dziś są zawiedzeni Hołownią czy Kosiniakiem-Kamyszem, ponieważ o wszystkim decyduje Tusk. Nadto oczywiście również nawiązać otwarty dialog z wyborcami popierającymi Konfederację, gdyż łączy nas z nią bardzo wiele. Polskie społeczeństwo – jestem co do tego absolutnie przekonany – jest społeczeństwem konserwatywnym. My, jako PiS, musimy pokazać ludziom bardziej przyjazną twarz Prawa i Sprawiedliwości i zrzucić zniechęcające maski, które w ostatnich latach kłamliwie nakładali nam nasi oponenci z wielką pomocą sprzyjających im mediów liberalno-lewicowych. Przez osiem lat rządów zrobiliśmy bardzo wiele dla Polaków, dla gospodarki, wielu grup społecznych, a niekoniecznie zostało to dostrzeżone.
To znaczy, że rozliczeń podczas kongresu w Przysusze nie będzie?
Zamiast określenia „rozliczenia” użyłbym słów „analizy, podsumowania i konstruktywne wnioski”. Jestem ostatnią osobą, która chciałaby i miałaby prawo kogoś rozliczać za ubiegłoroczne wybory. Przecież osiągnęliśmy bardzo dobry wynik. W ujęciu procentowym oraz liczby uzyskanych głosów wygraliśmy te wybory. Tyle że nie jesteśmy w stanie rządzić.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.