Rozłam coraz bliżej. "Nie uczestniczą w pracach klubu"

Rozłam coraz bliżej. "Nie uczestniczą w pracach klubu"

Dodano: 
Włodzimierz Czarzasty, Adrian Zandberg, Anna Maria Żukowska
Włodzimierz Czarzasty, Adrian Zandberg, Anna Maria Żukowska Źródło: PAP / Mateusz Marek
W obozie Lewicy iskrzy do tego stopnia, że troje posłów partii Razem przestało uczestniczyć w pracach klubu. Jak donoszą media, rozłam staje się coraz bardziej prawdopodobny.

O trudnej sytuacji w Nowej Lewicy informuje Onet. To, jak wyglądają relacje w klubie ujawniła w rozmowie z portalem Anna Maria Żukowska.

Napięta sytuacja w klubie Lewicy. Żukowska: Oni praktycznie się z nami nie komunikują

– Adrian Zandberg, Marcelina Zawisza i Maciej Konieczny od jakiegoś czasu nie uczestniczą w pracach klubu i właściwie praktycznie się z nami nie komunikują. Nie przychodzą na posiedzenia klubu – poinformowała.

Szefowa klubu Nowej Lewicy zapewniła natomiast, że współpraca z pozostałymi posłami Razem układa się dobrze.

Politycy partii Razem nawet w nieoficjalnych rozmowach nie chcą odnosić się do kwestii ewentualnego rozłamu i zachowania swoich liderów. Podkreślają jedynie, że "wszystko wyjaśni się w ciągu najbliższych tygodni".

W podobnym tonie wypowiedział się w rozmowie z Polską Agencją Prasową Maciej Konieczny, przyznając że dyskusja na temat obecności Razem w klubie Nowej Lewicy wciąż trwa.

– Myślę, że najbliższe tygodnie i miesiące to pokażą. Faktycznie, jest to trudna sytuacja. Sytuacja, w której jesteśmy w klubie z partią będącą w rządzie, a my, (...), co do bardzo wielu polityk tego rządu jesteśmy sceptyczni — jest sytuacją trudną do utrzymania. Więc zobaczymy, w którą stronę to pójdzie – przyznał.

Z kolei według jednego z rozmówców Onetu z Nowej Lewicy, prędzej podzieli się partia Razem niż klub.

Ostra krytyka rządu. "Nie przykryje tego żadne medialne show"

Politycy partii Razem nie szczędzą krytyki rządowi Donalda Tuska. Ledwie w środę poseł Adrian Zandberg wprost przyznał, że były miejsca, gdzie w obliczu powodzi państwo nie zdało egzaminu.

– Moim zdaniem to jest coś, o czym musimy zacząć poważnie rozmawiać i tego nie przykryją żadne medialne show, żadne wielogodzinne sztaby przed kamerami – podkreślił.

Zandberg wskazywał, że w pierwszych godzinach tragedii były miejsca, gdzie państwo się spóźniło. – Nie da się tego załatwić taką opowieścią, że car nakrzyczy na złego bojara i powie, że to tam na dole ten głupek jest winien. Mamy problem systemowy ewidentnie, to znaczy coś bardzo mocno nie zadziałało z tym, jak działa w Polsce system zarządzania kryzysowego – ocenił.

Czytaj też:
Matysiak znowu zawieszona w klubie Lewicy. "Posłanka nie znika"
Czytaj też:
Dymisja nieuchronna? "To nie do zatrzymania przez Hołownię"
Czytaj też:
Czemu Tusk oddaje kulturę i edukację lewicy? Semka wskazuje na wzór z USA

Opracowała: Anna Skalska
Źródło: Onet.pl
Czytaj także