Na zagrożonych terenach znajduje się kilkuset polskich turystów (prawdopodobnie około 430), ale jak zapewnia MSZ ich życiu nie zagraża już niebezpieczeństwo. Obecnie pracownicy ministerstwa są w kontakcie z biurami podróży, które oferują wycieczki do Grecji.
Większość polskich turystów znajdujących się na zagrożonych terenach do Grecji wyjechało z biurem podróży Grecos.
Dwoje Polaków którzy zginęli to prawdopodobnie matka z synem, którzy uciekali przez ogniem. Kobieta razem z synem dostali się łódź i jak podają media wraz z ośmioma innymi osobami odpłynęli od brzegu. Z niewyjaśnionych obecnie przyczyn łódź przewróciła się i wszystkie osoby, które znajdowały się na pokładzie, w tym dwoje Polaków, utonęły.
MSZ apeluje o ostrożność
Jak podaje Ministerstwo Spraw Zagranicznych, w ambasadzie Polski w Atenach działa specjalnych zespół kryzysowy, który kontroluje sytuację na zagrożonych terenach i jest w kontakcie z biura podróży.
Polskie MSZ apeluje też do Polaków, którzy niezależnie od biur podróży, znajdują się na zagrożonych terenach, aby pozostali w kontakcie ze służbami konsularnymi, na wypadek gdyby potrzebowali pomocy.
"W razie wystąpienia zagrożenia należy bezwzględnie stosować się do poleceń miejscowych służb porządkowych" – podkreślono w oświadczeniu MSZ na Twitterze.
Grecja walczy z pożarami
Z doniesień medialnych wynika, że w dotychczas w pożarach w Grecji zginęło co najmniej 50 osób, w tym 11 dzieci. Z pożarami na południu Półwyspu Bałkańskiego walczą setki strażaków.
– Zrobimy wszystko co naszej mocy, aby opanować ogień – komentował sytuację na południowym-wschodzie kraju, premier Grecji Aleksis Tsipras. Władze regionu, gdzie pożary wyrządziły największe szkody, apelują o pomoc do służb w innych państwach.
Czytaj też:
Największe pożary od lat. W ogniu zginęło już 50 osób