– Jeżeli ktoś na lewo kupował reklamy wyborcze, a jednocześnie wszyscy piętnujemy Karola Nawrockiego za przejęcie kawalerki, to potem na koniec dnia okazuje się, że jedni są warci drugich – mówił w rozmowie z RFM FM Szymon Hołownia. Kandydat Trzeciej Drogi, a więc koalicjanta Platformy Obywatelskiej oświadczył, że jeśli Rafał Trzaskowski i jego sztab tej sprawy nie wyjaśnią, będzie to oznaczało, że można w Polsce kupować wybory.
Szymon Hołownia nie wyjaśnił jednak, czy poprze w drugiej turze Rafała Trzaskowskiego. – Jeśli mnie w drugiej turze nie będzie, to oczywiście, że nie będę głosował na Karola Nawrockiego, ale czekam na słowa wyjaśnienia, ze strony Rafała Trzaskowskiego. Będziemy w tej koalicji do czasu, gdy będzie istniał fundament wspólnych wartości – oświadczył lider Trzeciej Drogi.
– Rafał ma czas dziś do końca dnia, by jasno i twardo się na ten temat wypowiedzieć. Mamy wspólnotę wartości. Jeśli mam poprzeć takiego kandydata musimy sobie takie rzeczy wyjaśnić – tłumaczył kandydat na prezydenta.
Możliwa ingerencja w wybory
– Czy te wybory nie są nielegalnie skręcane? Za taki numer w Rumunii unieważniono wybory. Od dwóch tygodni wiadomo było, jaka jest sytuacja? – pytał w rozmowie dziennikarz. – Sprawa jest szalenie poważna, a PiS i Karol Nawrocki tylko czekają na taki pretekst. Organy państwa powinny zając się tym natychmiast i wyjaśnić, dlaczego NASK najpierw mówi o zewnętrznej ingerencji, a potem okazuje się, że stoją na tym ludzie związani z Platformą Obywatelską – odparł kandydat na prezydenta.
Hołownia odniósł się w ten sposób do informacji ujawnionych w czwartek przez media na temat współpracy i związków Rafała Trzaskowskiego oraz jego sztabowców ze współpracownikami i szefem organizacji Akcja Demokracja Jakubem Kocjanem. W środę NASK wydał komunikat, w którym ostrzegł przed możliwą ingerencją w wybory prezydenckie. "Ośrodek Analizy Dezinformacji NASK zidentyfikował reklamy polityczne na platformie Facebook, które mogą być finansowane z zagranicy. Materiały wyświetlane były na obszarze Polski. Zaangażowane w kampanię konta reklamowe w ciągu ostatnich 7 dni wydały na materiały polityczne więcej niż jakikolwiek komitet wyborczy" – czytamy w komunikacie.
Pretekst do unieważnienia wyborców?
Jak ustalili dziennikarze Wirtualnej Polski, to fundacja Akcja Demokracja stoi za publikowanymi w sieci reklamami promującymi kandydata Koalicji Obywatelskiej na prezydenta Rafała Trzaskowskiego, a jednocześnie atakującymi jego głównych konkurentów – popieranego przez Prawo i Sprawiedliwość Karola Nawrockiego oraz Sławomira Mentzena z Konfederacji.
Media ujawniły, że na kampanię polityczną wydano 420 tys. zł i może być to powodem do tezy o ingerencji obcych podmiotów w kampanię wyborczą. Okazało się, że reklamy atakujące rywali Rafała Trzaskowskiego i wspierające jego osobę wykupiła firma "Estratos", która spotkała się już w przeszłości z zarzutami nielegalnego przetwarzania danych osobowych i ukrywania źródeł finansowania innych kampanii.
Czytaj też:
Ingerencja w wybory z zagranicy. Płaczek: Zbierzmy to szambo w całośćCzytaj też:
Konfederacja: Afera Trzaskowskiego. Złodziej krzyczy: "Łapać złodzieja"