Pod koniec maja w serwisie strefabiznesu.pl pojawił się artykuł zatytułowany „Produkcja ważnej polskiej broni zagrożona. Znany biznesmen chce zwrotu pieniędzy”. Biznesmen, o którym mowa w artykule, to Piotr Sapieżyński, właściciel takich spółek jak m.in. Alfa czy Wifama. Ta ostatnia grozi sądem Grupie Niewiadów i domaga się oddania uzyskanych korzyści ze sprzedaży granatów GAK-81, szacując swoją szkodę na 50-60 mln zł.
Jak przekazał mediom prezes ZSP Niewiadów Grzegorz Niedzielski, firma Sapieżyńskiego 20 lat temu sprzedała Niewiadowowi dokumentację dotyczącą granatów, na co kupujący ma dowód w postaci umowy. Transakcji nigdy nie kwestionowano, a Wifama jeszcze w 2012 r. przyznała w piśmie do Inspektoratu Uzbrojenia w 2012 r., że przeniosła autorskie prawa majątkowe do dokumentacji na te granaty na ZSP Niewiadów.
Niewiadów na giełdę? Wifama zgłasza roszczenie
Kim są obie strony sporu? Niewiadów to bodaj jedyna polska niepaństwowa spółka prowadząca zaawansowane przygotowania do produkcji amunicji wielkokalibrowej, której – jak wiadomo – dramatycznie brakuje w polskiej armii. Wifama chyba musi sobie zdawać sobie sprawę z tego, jak strategiczne to przedsięwzięcie, bo pełnomocniczka spółki Anna Garwolińska w rozmowie z „Pulsem Biznesu” stwierdziła, że, choć firma Sapieżyńskiego domaga się kilkudziesięciu milionów za dokumentację, do której 20 lat temu sprzedała prawa, to „nie chce szkodzić produkcji”. Co ciekawe, pełnomocniczką nie jest prawniczka, a… specjalistka od PR. Wifama zapewne liczy, że Niewiadów będzie podatny na naciski, bo jest w trakcie łączenia się z Polską Grupą Militarną, dzięki czemu zadebiutuje na Giełdzie Papierów Wartościowych.
O Piotrze Sapieżyńskim w ostatnich latach było głośno głównie za sprawą skandalu, o którym półtora roku temu rozpisywały się ukraińskie i polskie media. Historia dotyczyła spółki Alfa, drugiej firmy tego „znanego biznesmena”. Jak podawały ukraińskie media, Alfa zawarła z tamtejszym Ministerstwem Obrony szereg umów na dostawę sprzętu wojskowego. Według portalu Pravda, polska firma nie wywiązała się z kontraktów i miała być winna Ukraińcom… ok. 95 mln dolarów z tytułu niedostarczonego sprzętu oraz kar umownych.
Polskie MON: Alfa nie dostarcza sprzętu polskiej armii
O problemach Alfy szybko zaczęły informować także największe polskie media takie jak „Rzeczpospolita”, czy Onet. Sprawa zaniepokoiła również posła Jarosława Sachajkę reprezentującego wówczas klub Kukiz’15.
Sachajko skierował nawet interpelację do polskiego resortu obrony z pytaniem, czy Alfa ma jakiekolwiek umowy na dostawę sprzętu dla polskiej armii. I jeśli tak, to czy należycie się z nich wywiązuje. Szczegółowo przytaczał też relacje ukraińskich mediów dotyczące kłopotów Alfy przy realizacji kontraktów ukraińskich.
„Ukraińska strona dokonała ponownych zamówień w ww. polskiej firmie, kupując od niej m.in. 20 tys. hełmów i 50 tys. kamizelek kuloodpornych. Kontrakt ten miał mieć wartość prawie 50 mln euro. Hełmy te nigdy nie zostały dostarczone, a połowa przekazanych kamizelek kuloodpornych nie przeszła testów balistycznych. Dodatkowo w kwietniu ubiegłego roku ukraiński resort obrony zawarł z Alfą także kontrakt m.in. na dostawy amunicji 122 mm do haubicy D-30 oraz pocisków 122 mm do gradów. Z kolei kilka dni później, 27 kwietnia 2022 r., miało dojść do zawarcia umowy na dostawy takiej samej amunicji z państwowym importerem broni, ukraińską spółką Progress. Jak podały ukraińskie media, importer ten ‘musiał kupować’ ją za pośrednictwem Alfy. Jednak cena za to samo uzbrojenie od tych samych producentów w obu umowach miała różnić się o kilkadziesiąt procent (…). Domniemywać można, że strona ukraińska dopatruje się w nich także znamion korupcyjnych” – czytamy w interpelacji posła Sachajki, którą do dziś można znaleźć na stronie internetowej Sejmu.
W odpowiedzi ówczesny wiceszef MON Wojciech Skurkiewicz zapewnił, że „firma wymieniona w interpelacji nie realizowała oraz nie realizuje dostaw sprzętu oraz usług na rzecz jednostek i instytucji podległych MON”.
Ostatnie informacje dotyczące ukraińskich problemów Sapieżyńskiego pochodzą z czerwca 2024 r. W „Gazecie Wyborczej” ukazał się wówczas artykuł, w którym obszernie cytowano właściciela Alfy. „Z tak absurdalną sytuacją jeszcze się nie spotkałem, a zajmuję się dostarczaniem broni od 20 lat. Sprzedałem stronie ukraińskiej sprawdzony i dobry jakościowo produkt. I ten produkt marnuje się w moim magazynie. A jednocześnie ciągle słyszę o niedoborach na ukraińskim froncie i brakach w zaopatrzeniu” – bronił się Sapieżyński.
„Bilans dwóch lat współpracy wojskowej Alfy i MOU: procesy sądowe, arbitraże i wzajemne roszczenia. MOU domaga się zwrotu 29 mln euro z tytułu niedostarczonych bądź niespełniających warunków zamówień towarów, Sapieżyński żąda 47 mln euro, twierdząc, że nie otrzymał pieniędzy za dostarczony towar” – pisała „Wyborcza”.