Minister Sławomir Nowak demonstracyjnie obnosił się z bardzo drogimi zegarkami, co już samo w sobie każe go uznać za człowieka źle wychowanego ( parweniuszowskie „szpanowanie” bogactwem to oczywisty przejaw prostactwa) i zakompleksionego. Brak wychowania i kompleksy nie są ścigane przez żaden kodeks, ale nie wpisanie owych zegarków, wartych po kilka-, kilkanaście tysięcy euro, do rejestru korzyści majątkowych, to już ze strony ministra oczywiste złamanie prawa. Nawet jeśli − jak tłumaczy, brnąc w kompromitację − były one tylko pożyczone.
W kraju normalnym, w klasie politycznej znającej pojęcie przyzwoitości, pan Nowak powinien po publikacji tygodnika „Wprost” (a prawdę mówiąc znacznie wcześniej, zważywszy jego oczywisty brak kompetencji) przeprosić i spakować manatki. Ale III RP jest krajem permanentnego stanu wyjątkowego i permanentnej nagonki na opozycję, rządzonym przez ferajnę, którą środowiska opiniotwórcze i główne media hurtem rozgrzeszyły ze wszystkich uchybień, uznając, że rządzić ona „musi”. „Musi”, albowiem uniemożliwia dojście do władzy opozycji, która mogłaby zagrozić stołkom, wpływom i dochodom wspomnianych środowisk. No, a skoro władza „musi” być władzą, to wolno jej wszystko. Ta atmosfera przyzwolenia, utrzymywana od lat, doprowadziła ekipę Tuska do krańcowej deprawacji.
Przyłapany minister, zamiast się pokajać, najbezczelniej w świecie usiłuje zastraszyć media żądaniem absurdalnie kosztownych przeprosin − wartych 30 milionów złotych. Wykorzystuje przy tym od dawna wskazywaną, niebezpieczną dla wolności słowa lukę w prawie III RP − gdyby żądał wysokiego odszkodowania, musiałby wykazać realne podstawy jego naliczenia i ponieść adekwatne koszty wpisu sądowego, natomiast w kwestii przymusowych przeprosin sąd nie jest związany żadną racjonalnością. Wykorzystuje też Nowak coraz bardziej powszechne, i niestety nie bezzasadne − zwłaszcza po kilku niedawnych haniebnych i absurdalnych wyrokach − przekonanie, że sądy w III RP pełnią wobec establishmentu i władzy funkcję usługową, że wyroki może w nich władza ustawiać na telefon, i że nie odmówią one drobnej przysługi bliskiemu znajomemu premiera. Horrendalne roszczenia wobec tygodnika „Wprost” to oczywista próba zastraszenia nie tylko tej redakcji, ale wszystkich mediów, które nie chcą śpiewać w chórze rządowej propagandy. To gangsterskie pogrożenie przez władzę dziennikarzom: nie podskakujcie nam, bo zgnoimy! Zniszczymy w majestacie prawa, jak bohaterów „Układu Zamkniętego”, i nic wam potem nie przyjdzie z ewentualnych wygranych apelacji!
Zachowanie Sławomira Nowaka kompromituje nie tylko jego. Kompromituje jego politycznego protektora, który najpierw oznajmił, że śmiechu warte wyjaśnienia ministra „przekonały go”, a potem nabrał wody w usta, kompromituje całą formację rządzącą, i kompromituje krańcowo zdeprawowane, rozbezczelnione elity III RP, które najwyraźniej poczuły się już jej niekwestionowanymi „właścicielami”. Najwyższy czas pokazać im, że poczuły się nimi przedwcześnie.