Onet napisał w czwartek, że prezydent Andrzej Duda "na osobistą prośbę" ministra obrony narodowej Władysława Kosiniaka-Kamysza wręczył awanse generalskie Mieczysławowi Bieńkowi juniorowi, synowi głównego doradcy szefa MON gen. Mieczysława Bieńka oraz Mirosławowi Bodnarowi, bratu ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Adama Bodnara.
Jednocześnie na czele funduszu, który ma wspierać rozwój nowych technologii w wojsku, Kosiniak-Kamysz postawił Mateusza Zawistowskiego, zięcia prezydenta Andrzeja Dudy.
W artykule nawiązano też do czwartkowej uroczystości przekazania obowiązków dowódcy elitarnej 6. Brygady Powietrznodesantowej w Krakowie płk Piotrowi Bieńkowi, drugiemu synowi gen. Mieczysława Bieńka.
Zdaniem oficerów cytowanych w tekście to kolejny dowód na rosnący nepotyzm w wojsku. Według rozmówców Onetu coraz częściej awansują nie najlepsi, lecz ci, którzy mają rodzinne lub polityczne koneksje.
Kontrowersje wokół nominacji w wojsku. MON zabiera głos
Na publikację portalu zareagował w piątek rzecznik MON Janusz Sejmej. "W związku z licznymi, nieprawdziwymi informacjami pojawiającymi się w mediach na temat trybu wyznaczania na kolejne stanowiska służbowe oficerów w Wojsku Polskim pragnę przypomnieć, że decyzje dotyczące awansów oficerów podejmowane są po wnikliwej analizie doświadczenia i przebiegu służby kandydata oraz w oparciu o potrzeby, jakie zgłaszają dowódcy" – napisał.
"Nieprawdziwe, nieuprawnione i krzywdzące są spekulacje, że powodem wyznaczeń na nowe stanowiska wojskowe są m. in. względy rodzinne. Decyzje o wyznaczeniach są w kompetencjach Ministra Obrony Narodowej oraz wyższych przełożonych" – dodał.
Syn znanego generała pobił funkcjonariuszy. "W sądzie sprawa rozeszła się po kościach"
Rzecznik MON odniósł się również do biografii płk. Piotra Bieńka i wątpliwości dotyczących sprawy pobicia funkcjonariuszy. Onet poinformował, że "na życiorysie tego oficera cieniem kładzie się historia z 2016 r., kiedy to razem z dwoma kolegami z 15. Giżyckiej Brygady Zmechanizowanej pobili policjantki i funkcjonariusza Straży Miejskiej".
"Oficerowie bawili się w jednym z giżyckich hoteli. Obsługa wezwała policję, ponieważ pijani żołnierze zachowywali się głośno i wulgarnie. Na miejsce pojechał patrol. W trakcie interwencji doszło do bójki. Prokuratura postawiała oficerom zarzuty, a dowódcy wszczęli procedurę wydalenia ich z wojska. W sądzie sprawa rozeszła się jednak po kościach. Oficerowie zostali w wojsku" – napisał portal.
Według komunikatu MON płk Bieniek "po opisywanym zdarzeniu koło Giżycka (...) cały czas służył w Wojsku Polskim". "Po rezerwie kadrowej otrzymał skierowanie do Dowództwa WOT, potem do Dowództwa Operacyjnego RSZ. Ostatnie 5 lat to służba na stanowisku szefa Zarządu Rozpoznania w Dowództwie Wielonarodowego Korpusu w Szczecinie. Nigdy poprzednie kierownictwo resortu nie próbowało wyrzucić go ze służby, nie odebrano mu też dostępów do informacji niejawnych. Coroczna ocena oficera była wzorowa" – przekazał Sejmej.
Czytaj też:
Bodnar pytany o swojego brata. "Trochę nie rozumiem tych zarzutów"
