Prof. Krzysztof Ruchniewicz stracił stanowisko pełnomocnika MSZ do spraw polsko-niemieckiej współpracy społecznej i przygranicznej. W wydanym przez resort spraw zagranicznych komunikacie czytamy, że zajmowane przez prof. Ruchniewicza stanowisko zostało zlikwidowane. Decyzja ministra Radosława Sikorskiego nastąpiła po skandalu, jaki wybuchł we wtorek za sprawą informacji ujawnionych przez "Rzeczpospolitą".
"Pełnomocników było w ostatnich latach kilku. Bywali mniej lub bardziej zaangażowani, ale nawet w czasach chłodu na linii Warszawa-Berlin, jaki panował w czasie rządów PiS, stanowisko koordynatora istniało" – zauważa Deutsche Welle. "Nagła likwidacja jest ruchem zaskakującym. Zwłaszcza, że zaledwie kilka miesięcy temu, podczas wizyty kanclerza Niemiec Friedriecha Merza w Warszawie, premier Donald Tusk ogłaszał nowe otwarcie w relacjach polsko-niemieckich" – czytamy.
"Po likwidacji stanowiska pełnomocnika w Warszawie pojawia się pytanie o przyszłość jego niemieckiego odpowiednika. Przy niemieckim resorcie spraw zagranicznych umocowany jest koordynator ds. polsko-niemieckiej współpracy międzyspołecznej i przygranicznej. Od maja stanowisko to sprawuje dyplomata i poseł CDU Knut Abraham" – wskazuje DW.
Szokujące ustalenia
Dziennik "Rzeczpospolita" podał, że pod koniec lipca szefowa oddziału Instytutu Pileckiego w Berlinie Hanna Radziejowska zaalarmowała nową minister kultury Martę Cieńkowską oraz charge d'affaires polskiej ambasady w Berlinie Jana Tombińskiego w sprawie planów prof. Krzysztofa Ruchniewicza. Prezes Instytutu Pileckiego "oczekiwał przygotowania cyklu seminariów i zaproponował m.in. przygotowanie seminarium poświęconego zwrotom dóbr kultury przez Polskę na rzecz Niemiec, Ukrainy, Białorusi, Łotwy oraz mienia prywatnego należącego do osób pochodzenia żydowskiego".
"Propozycja dyrektora Ruchniewicza, będącego jednocześnie pełnomocnikiem ds. relacji polsko-niemieckich, jest sprzeczna z polityką państwa polskiego i budzi poważne obawy co do negatywnych konsekwencji zarówno dla Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, jak i Instytutu Pileckiego" – oceniła Hanna Radziejowska. Sprawa wywołała burzę w mediach społecznościowych. Opozycja oczekiwała dymisji Ruchniewicza.
"Temat Berlinki [zbiory byłej pruskiej biblioteki, które trafiły do Krakowa w czasach Generalnego Gubernatorstwa i do dzisiaj znajdują się w Bibliotece Jagiellońskiej – przy. red.] nigdy nie był przedmiotem rozmów na poziomie ministrów (...). Rozpowszechnianie tego typu nieprawdziwych informacji godzi w interesy państwa polskiego i wieloletnie działania restytucyjne" – oświadczył z kolei resort kultury w wydanym komunikacie.
Rzecznik Instytutu Pileckiego wydała oświadczenie, w którym stwierdziła, że artykuł "Rzeczpospolitej" zawiera "nieprawdziwe informacje oraz sugestie i domysły szkalujące Instytut".
Czytaj też:
Akcja Mentzena w Berlinie. Niemiecka policja prowadzi dochodzenie
