Decyzja papieża jest odpowiedzią na potężny kryzys w Kościele katolickim, który wybuchł po ujawnieniu skandali seksualnych na ogromną skalę, między innymi w Stanach Zjednoczonych i Irlandii.
Oliwy do ognia dolał list arcybiskupa Carlo Maria Viganò, byłego nuncjusza apostolskiego w USA. Zdaniem arcybiskupa papież Franciszek miał od 2013 roku wiedzieć o nadużyciach i przypadkach molestowania jakich miał dopuszczać się kardynał Theodore McCarrick.
Według arcybiskupa Viganò, papież miał chronić kardynała McCarricka. List wywołał burzę, a większość komentatorów przekonywała, że papież i Stolica Apostolska muszą zająć stanowisko w tej sprawie.
Część biskupów domagała się zwołania nadzwyczajnego synodu w sprawie seksualnych nadużyć w Kościele. Stanowisko w obronie papieża zajęli członkowie Rady Kardynałów, organu bezpośrednio współpracującego z Franciszkiem.
Rada Kardynałów „wyraziła pełną solidarność z papieżem Franciszkiem w obliczu tego, co wydarzyło się w ostatnich tygodniach, świadoma, że w obecnej dyskusji Stolica Apostolska przedstawi ewentualne i konieczne wyjaśnienia”.
Sam papież podczas homilii w Domu Świętej Marty mówił o szatanie, który chce się „zabrać” za biskupów, by gorszyć wiernych. W środę okazało się, że wprawdzie synodu nie będzie, dojdzie jednak do spotkania papieża z przewodniczącymi episkopatów. Nadzwyczajny szczyt poświęcony nadużyciom seksualnym w Kościele odbędzie się w dniach 21-24 lutego.
Czytaj też:
Skandal w amerykańskim Kościele. Kardynał z Waszyngtonu chce odejść