Kochaj i rób, co chcesz?
  • Piotr SemkaAutor:Piotr Semka

Kochaj i rób, co chcesz?

Dodano: 
O. Mateusz Filipowski
O. Mateusz Filipowski Źródło: PAP / Leszek Szymański
Przez polskie media społecznościowe przetoczyła się burzliwa debata na temat katolickich rekolekcji dla rodziców dzieci homoseksualnych, biseksualnych i transpłciowych. Szczególne emocje wywołał wywiad z o. Mateuszem Filipowskim, karmelitą bosym, w którym wyjaśnił on intencje swojego działania. Cała sprawa doskonale pokazuje, jak zdezorientowani są dziś polscy katolicy w kwestii zmian w nauczaniu Stolicy Apostolskiej, a także to, jak nowe nurty podchwytywane są przez niektórych duchownych w Polsce.

Wszystko zaczęło się od niewielkiego plakaciku, który pojawił się w sieci. „Moje dziecko jest LGBT+. Po pierwsze i najważniejsze kocham Cię… Rekolekcje dla rodziców dzieci homoseksualnych, biseksualnych i transpłciowych”. Ogłoszenie zawiera informacje, że rekolekcje w marcu przyszłego roku w Gorzędzieju koło Tczewa prowadzić będą o. Mateusz Filipowski z zakonu braci karmelitów bosych i s. Scholastyka Iwańska ze Zgromadzenia Sióstr Albertynek Posługujących Ubogim. Ogłoszenie o rekolekcjach nie wzbudziłoby może tyle uwagi, gdyby nie ilustracja plakatu: tęczowy sztandar powiewający na błękitnym niebie.

26 października na łamach „Gościa Niedzielnego” ukazał się wywiad z o. Mateuszem Filipowskim, który wyjaśniał, skąd wziął się pomysł rekolekcji i jakie są jego założenia.

Zakonnik mówił: „Opowiem tu o moim pierwszym doświadczeniu, z czasów, kiedy byłem jeszcze nastolatkiem. Jedna z moich przyjaciółek dokonała coming outu – ogłosiła, że jest lesbijką. Ja byłem w dużym szoku i próbowałem zorganizować wobec niej jakąś akcję ratunkową. A ona napisała krótki list, który zmienił moje spojrzenie na zawsze:

»Mateusz, Ty mnie nie zmieniaj, Ty po prostu przy mnie bądź«. Ona wtedy była związana z Kościołem, wszyscy z tego środowiska się od niej odwrócili. Byłem chyba jedynym, który przy niej został. Dziś różnimy się we wszystkim, ale to nie przeszkadza naszej relacji. I jeśli ona kiedyś będzie chciała, żebym jej opowiedział Dobrą Nowinę, to przyjdzie do mnie nie dlatego, że bombardowałem ją katolicką prawdą, tylko dlatego, że w relacji miłości cały czas przy niej byłem. Bezwarunkowo i niezależnie od wszystkiego”.

Kolejny fragment pozwalał na przypuszczenie, jaki typ relacji może być proponowany na zapowiadanych rekolekcjach.

„Czasami słyszymy, że trzeba »walić prawdą po głowie«, tylko że te osoby najczęściej znają naszą prawdę. Wiedzą, co o ich sytuacji mówi Kościół, są przecież inteligentne. Kim jestem, by je zmieniać? – chcę z nimi po prostu być, bo wierzę, że ta prosta relacja miłości doprowadzi tę osobę do zbawienia. Jeśli Bóg jest miłością, to wykorzysta również tę naszą relację miłości bycia, towarzyszenia pomimo wszystko dla jej dobra, dla jej zbawienia”.

Artykuł został opublikowany w 46/2025 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także