Kermenszahi w rozmowie z Onetem stwierdził, że decyzja Polski o organizacji szczytu poświęconego sprawom Bliskiego Wschodu zszokowała go.
"Pamiętając o bardzo dobrych stosunkach Polski i Iranu byłem zszokowany i nie spodziewałem się tego po Polsce, krajowi nam przyjaznemu, że będzie gościł konferencję wymierzoną przeciwko Iranowi" – przekonuje polityk.
Ambasador stwierdził, że Polska jest w pewnej izolacji w Unii Europejskiej po tym, jak USA zdecydowały się wyjść z porozumienia nuklearnego z Iranem. Stanom Zjednoczonym zależałoby natomiast na "poszerzeniu" tej izolacji oraz zaostrzeniu podziałów między Starą a Nową Europą.
"Tym bardziej, że kraje europy zachodniej mają krytyczne zdanie do polityki USA i nie zorganizowałyby tej konferencji. Pewnie dlatego wybór padł na Polskę" - mówi Kermenszahi.
Ambasador odniósł się też do zapewnień strony polskiej, że szczyt nie będzie miał charakteru antyirańskiego. Polityk stwierdził, że trzyma polskich dyplomatów za słowa i ma nadzieję, że szczyt nie skończy się żadną antyirańską rezolucją.
Rosji nie będzie
Międzynarodowa konferencja poświęcona pokojowi i stabilności na Bliskim Wschodzie, ze szczególnym uwzględnieniem wpływów Iranu w regionie, ma odbyć się w Polsce, w dniach 13-14 lutego. Iran nie został na nią zaproszony.
Kilka dni temu, rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych potwierdziło, że przedstawiciele Rosji nie wezmą udziału w konferencji poświęconej sytuacji na Bliskich Wschodzie. Jak podają natomiast izraelskie media, do Polski przyjedzie premier Izraela Benjamin Netanjahu.
O odwołanie spotkanie apelował do władz w Warszawie Iran. Dwa tygodnie temu MSZ Iranu wezwało charge d'affaires ambasady Polski w Teheranie, żeby oficjalnie zaprotestować przeciw planowanej w Warszawie międzynarodowej konferencji na temat sytuacji na Bliskim Wschodzie.
Czytaj też:
Wiceprezydent USA Mike Pence weźmie udział w konferencji o Bliskim WschodzieCzytaj też:
Szef MSZ Iranu: Polska jest gospodarzem rozpaczliwego antyirańskiego cyrku