Ojciec święty Franciszek odwiedził Zjednoczone Emiraty Arabskie. Jak ocenia Pan wizytę i stanowisko papieża wobec islamu?
Prof. Grzegorz Kucharczyk: To się układa w pewną całość. Niedawno również w polskim Kościele obchodziliśmy tzw. dzień islamu, który służy raczej zaciemnianiu, niż objaśnianiu różnic między obiema religiami – chrześcijaństwem i islamem. Podstawowa różnica polega na tym, że my wierzymy w Trójcę Świętą, a muzułmanie w Allaha, poza którym nie ma innych bogów. A więc dla nich wiara w trzy Osoby Boskie jest bałwochwalstwem. To zasadnicze różnice, skoro nie ma wspólnego Boga, trudno mówić o cechach wspólnych obu religii. Wizyta papieża to szukanie jakiejś bliżej nie określonej wspólnoty. Warto tu zapytać, co z ewangelicznym wezwaniem „idźcie na wszystkie krańce świata, nawracajcie narody chrzcząc je w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego”.
Z czego ta niejednoznaczność wynika?
Wynika ona z systematycznego rozszerzania pojęcia ekumenizm. Początkowo dotyczyło ono dialogu Kościoła katolickiego z prawosławiem. A więc tam, gdzie jest sukcesja apostolska, doszło do schizmy, ale nie ma takiej przepaści doktrynalnej jak choćby z protestantyzmem. Ale potem ekumenizm został poszerzony o dialog ze wspólnotami protestanckimi, których są tysiące. A teraz już na naszych oczach trwa dialog i z islamem i religiami Dalekiego Wschodu. Wizyta papieża Franciszka wpisuje się w ten kontekst.
Wątpliwości wielu katolików budzi fakt, że słabo słyszalny jest glos hierarchii w obronie mordowanych i prześladowanych w krajach muzułmańskich chrześcijan?
To jest to głośne milczenie pasterzy Kościoła w sprawach męczeństwa chrześcijan w rejonie, w którym papież przebywa. Przecież na naszych oczach dokonało się męczeństwo dwudziestu jeden Koptów bestialsko zamordowanych przez tzw. Państwo Islamskie. Zginęli oni tylko dlatego, że nie wyparli się Chrystusa. Gdyby to zrobili – zachowaliby życie. To doskonały przykład prawdziwej wiary. I okazja do podjęcia rzeczywistego dialogu ekumenicznego z Kościołem koptyjskim. A ta sytuacja została przemilczana. A w zamian dostajemy jakieś niejednoznaczne sygnały, jak wizyta papieża Franciszka w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. To i tak nic w porównaniu do tego, co stało się w 2016 roku, gdy kardynał Marx przebywając w Jerozolimie zdjął krzyż, by – jak to powiedział – nie drażnić muzułmańskich gospodarzy.
Pytanie, w którym kierunku zmierza Kościół pod kierownictwem ojca świętego Franciszka?
Lata pontyfikatu papieża Franciszka są przyspieszoną katechezą na temat tego, czym jest Kościół. A Kościół nie jest ani Kościołem Jana Pawła II, ani Benedykta XVI, ani Franciszka. Kościół jest Kościołem Jezusa Chrystusa, który te Kościół założył, i on jest tutaj założycielem i Panem. Tej korekty kursu dokona Zalożyciel przez duże „Z”, który kieruje Kościołem za pośrednictwem Ducha Świętego. A Duch Święty jak wiemy wieje kędy chce. Nie jest to oczywiście zachęta do bezczynności, czekania z założonymi rękami. Lata obecnego pontyfikatu wymuszają na nas wsparcie Kościoła nie tylko modlitwą, ale i czynem. I skoro próbuje się zamazywać różnice między religiami, musimy tym bardziej dawać świadectwo wierności Chrystusowi.
Czytaj też:
Syria: Muzułmanie przechodzą na chrześcijaństwo. To efekt terroru ISISCzytaj też:
Europa będzie wkrótce islamska
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.