"To nie jest nawet kapiszon". Kaczyński o taśmach "Gazety Wyborczej"

"To nie jest nawet kapiszon". Kaczyński o taśmach "Gazety Wyborczej"

Dodano: 
Jarosław Kaczyński
Jarosław Kaczyński Źródło: PAP / Aleksander Koźmiński
To nie jest nawet kapiszon, tam przecież nic nie ma. Ale parę spraw chcę sprostować, bo mamy do czynienia z całą masą nieprawdziwych sugestii – mówi prezes PiS Jarosław Kaczyński, komentując w rozmowie z tygodnikiem "Sieci" nagrania publikowane przez "Gazetę Wyborczą".

– To nie jest nawet kapiszon, tam przecież nic nie ma. Ale parę spraw chcę sprostować, bo mamy do czynienia z całą masą nieprawdziwych sugestii. Na przykład czy poseł i szef partii ma prawo być szefem rady fundacji, czyli de facto rady nadzorczej? Otóż ma prawo, to nie jest złamanie żadnego przepisu – mówi Jarosław Kaczyński, odnosząc się do sprawy nagrań publikowanych przez "GW".

– Za bezczelną manipulację uznaję twierdzenie, że ta sprawa ma cokolwiek wspólnego z art. 24 Ustawy o partiach politycznych, która zakazuje im działalności gospodarczej. Dlaczego to manipulacja? Bo nie ma żadnych relacji finansowych pomiędzy fundacją a partią. Żadnych. To są dwie oddzielne instytucje – tłumaczy dalej prezes PiS.

"Taśmy Kaczyńskiego"

Tzw. taśmy Kaczyńskiego ujawniła "Gazeta Wyborcza". W całej sprawie chodzi o negocjacje wokół budowy dwóch wież w centrum Warszawy przez spółkę Srebrna, związaną z ludźmi PiS. Przy inwestycji pracował Gerald Birgfellner, zięć Jana Marii Tomaszewskiego,który jest kuzynem prezesa PiS. Kaczyński odmówił austriackiemu biznesmenowi zapłaty za wykonaną pracę i zaproponował dochodzenie swoich praw w sądzie.

Prawnicy Birgfellnera, Roman Giertych i Jacek Dubois, złożyli w prokuraturze zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez Kaczyńskiego. Potem zrobili to także posłowie Platformy Obywatelskiej oraz Ryszard Petru. Według nieoficjalnych ustaleń portalu Money.pl w poniedziałek, 11 lutego, Birgfellner ma zostać przesłuchany w warszawskiej Prokuraturze Okręgowej.

Przedwczoraj "Wyborcza" ujawniła fakturę na ponad 1,5 mln zł, którą austriacki biznesmen miał wystawić Srebrnej. Władze spółki wydały potem oświadczenie, informując, że opublikowana przez "GW" faktura nie została doręczona firmie i nie była księgowana.

Czytaj też:
"Protestujemy przed siedzibą TVP, ale i przed siedzibą GW". Aktywiści na Czerskiej
Czytaj też:
Kuzyn Kaczyńskiego zabrał głos ws. taśm. Padły gorzkie słowa

Źródło: wpolityce.pl
Czytaj także