Maura Delpero, w przeciwieństwie do rzymianki Paoli Cortellesi, lepiej czuje wiejskie klimaty. Opowiada historię, która zaczyna się po bożemu, od dojenia krowy. Mieszkańcy Vermiglio są religijni i zarazem przesądni. Klepią biedę, jednak nie mają w zwyczaju się nad sobą rozczulać. Żyją jakby poza czasem, choć świat właśnie zmienia skórę. Wojna ma się ku końcowi. Duce jest już politycznym trupem. Niemieckich żołnierzy dawno nikt nie widział, a w stodole ukrywa się dwóch dezerterów. Młodszy z nich, Sycylijczyk, wpada w oko Adzie, najstarszej córce miejscowego nauczyciela. Ów pedagog to ciekawa figura: patriota zdecydowany nałożyć kaganiec oświaty także dorosłym analfabetom, wielbiciel muzyki klasycznej i lokalny autorytet, we własnym domu coraz częściej wypada z roli czcigodnego patriarchy. Żona niby potulna, dzieciaki chodzą jak na sznurku, jednak w powietrzu wisi bunt. Dla rodziny Graziadei ów rok będzie brzemienny w wydarzenia oraz ich konsekwencje.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
