Jego opowieści o muzyce, łączone z autobiograficznymi, czasem reporterskimi, a często filozoficznymi wstawkami układają się w historię życia, które bez muzyki byłoby niepełne i ułomne. Był Piotr Wierzbicki jednym z ostatnich publicystów polskich, którzy sprawnie poruszali się między światami, z równą pasją pisał o polityce, o Bachu i Chopinie, o Mickiewiczu i współczesnej poezji, a i metafizyczne rozważania nie były mu obce. Próbował zrozumieć lepiej świat – jak pisał – „urządzony z monstrualnym przepychem”, a jednak wymykający się naszemu pojmowaniu.
Był dla mnie jednym z naj ważniejszych nauczycieli Polski, odkąd w moje ręce wpadł słynny „Traktat o gnidach”, a potem „Myśli staroświeckiego Polaka”. I pewnie dlatego, że przeczytałem te książki odpowiednio wcześnie, nigdy nie popadłem w uwielbienie dla Adama Michnika i jego zwodniczych analogii, które zrujnowały umysły najważniejszego pokolenia drugiej połowy XX w. Pokolenia, które zamiast budować niepodległą, wolną Polskę, zatonęło w wywodach o odmrożonym przedwojennym zagrożeniu nacjonalistycznym.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
