Jak czytamy na stronie internetowej gazety, tytuł filmu braci Sekielskich o pedofilii w Kościele ma głębsze znaczenie, nie tylko takie, że księża nakazywali swoim ofiarom zachować milczenie.
"Głównym przesłaniem filmu nie jest jednak pokazanie pojedynczych przypadków pedofilii w Kościele, tylko sprawa nagłośnienia zjawiska ukrywania pedofilii przez kościelnych hierarchów! I to właśnie w tym kontekście tak bardzo przerażająco brzmią słowa, które padają na samym początku filmu" – pisze "Fakt".
Dziennik zwraca uwagę na treść przysięgi, jaką wypowiada Anna Misiewicz, jedna z ofiar molestowania: – Przysięgam, że dochowam tajemnicy dotyczącej pytań i odpowiedzi i nie będę z nikim rozmawiać, z wyjątkiem osób do tego upoważnionych na mocy decyzji biskupa kieleckiego. Tak mi dopomóż Bóg i ta święta Ewangelia, której własnymi rękami dotykam.
Przysięga z filmu Sekielskich to emocjonalna manipulacja, ponieważ w ten sposób zmusza się ofiarę do milczenia. Co więcej, złamanie przysięgi złożonej na Pismo Święte może być dla katolika czymś bardzo trudnym, a wręcz niemożliwym.
Słowa tej przysięgi są "wyjątkowo nieludzkie i raczej nie chronią ofiary, ale sprawców jej nieszczęścia. Bo to sprawcy obawiają się rozgłosu najbardziej" – czytamy na portalu Fakt24.
Czytaj też:
Polacy po filmie Sekielskich ocenili Kościół. Najciekawszy jest podział elektoratu