Histeria medialna wokół sprawy Księdza Wojciecha Lemańskiego trwa w najlepsze. W kolejnych tekstach proboszcz z Jasienicy przedstawiany jest jako nieustraszony bojowników walki o prawdę, personifikacja nowego stylu papieża Franciszka i kapłan, który jest nadzieją dla polskiego kościoła. Wykreowanie pozytywnego bohatera wymaga potężnego przeciwnika – wszechmocnej hierarchii. Dlatego na okładce dzisiejszego „Newsweeka” ks. Lemański zostaje przedstawiony jako „wróg numer jeden Kościoła”.
Z kolei na okładce Wprost wybito pytanie: „Czy kościół boi się ks. Lemańskiego?”
Prawda jest jednak bardziej zniuansowana. Tylko w dzisiejszym „Do Rzeczy” znaleźć można jakąś reakcje ze strony innych hierarchów w postaci wywiadu z abp. Józefem Michalikiem, który odnosi się do sprawy proboszcza z Jasienicy. Przeszukałem serwis sprawdzając czy jest jakaś inna wypowiedź któregoś z biskupów. Nie ma. Jak się domyślam wynika to z przekonania, ze spór jest wewnętrzną sprawą diecezji warszawsko-praskiej i nie trzeba to uszanować. Z mediów stricte katolickich komentarze publicystyczne wskazujące złożoność sprawy ukazały się w „Gościu Niedzielnym”, tygodniku „Idziemy” i w „Naszym Dzienniku”.
Nieprzypadkowo w liście protestacyjnym parafian Jasienicy do nuncjusza apostolskiego jako przyczynę kłopotów proboszcza wymienia się jedynie „donosy prasowe Pana Semki, Terlikowskiego”.
Rozumiem, że zasada pełni władzy biskupiej każe innym rządcom diecezji uważać z komentarzami. Ale w sprawie abp. Hosera jest coś więcej – choćby medialna nagonka kreująca go na osobę moralnie odpowiedzialną za rwandyjskie zbrodnie. Media uznały wersję przedstawioną przez ks. Lemańskiego za ustalona jednoznacznie prawdę– nie zadając choćby dla zasady pytania czy mógł on nadinterpretować lub wręcz przedstawić tendencyjnie to, co zaszło w praskiej kurii. A przecież choćby fakt, że przyrównując insynuacyjnie swoje krzywdy do sprawy Kardynała O’Briena – ks. Lemański traci wiarygodność.
Czy w takiej sytuacji nie można było wyobrazić sobie mszy paru biskupów z abp Hoserem jako gestu solidarności - obrażanym bratem w biskupstwie?
Żadne z liberalnych mediów nie zwraca uwagi na tą powściągliwość bo psuje to medialną kreację – nieustraszony ks.Lemański kontra potężna machina polskiego Kościoła.
Co więcej pojawiła się grupa duchownych,k tórzy uznali za stosowne czy to zdystansować się od abp. Hosera w mediach (ks. Kazimierz Sowa), czy to kpiarskim tonem przyrównać spór do pojedynku „dwóch kogutów” (ojciec Paweł Gużynski), czy, jak ks. Krzysztof Mądel, wzywać by abp Hoser „przeprosił ks. Lemanskiego za niestosowne słowa – uznając, że wersja proboszcza z Jasienicy to „oczywista oczywistość”.
Zbuntowany ksiądz ma cały szereg medialnych patronów od Tomasza Lisa z „Newsweeka” poprzez „Tygodnik Powszechny”, TVN po „Gazetę Wyborczą” z niezawodną Katarzyną Wiśniewską. Media prezentują spór wg jego logiki wydarzeń.
Może więc to abp Hoser jest dziś samotny? Może to on jest bezbronny wobec „władzy interpretacji” niechętnych Kościołowi mediów? Medialnego walca?
Może to jego bolą kpinki tych duchownych, którzy z wyzywającym uśmieszkiem banalizują spór sprowadzając go do poziomu ambicjonalnej rozgrywki?
Mam wrzenie,że jeśli abp Hosera coś zabolało to zachowa dla siebie swoje odczucia. Inaczej niż ksiądz Lemański odbywający triumfalny tour po mediach.