Niemcy protestują przeciw koalicji Polski i Francji w sprawie cen gazu. Mimo tych protestów KE zapowiedziała, że przedstawi wkrótce konkretną propozycję – podała na Twitterze Polska Agencja Prasowa. Szczegóły powinniśmy poznać w czwartek.
Przypomnijmy, że w drugiej połowie października, po unijnym szczycie poinformowano, że przywódcy 27 krajów porozumieli się w sprawie pakietu, który ma doprowadzić do obniżenia cen energii. Uzgodnienia obejmują tymczasowe limity cen gazu, o co apelowała Polska. Szczegóły mieli dopracować ministrowie. Sprawa jest była torpedowana przez Berlin.
Grupa 15 krajów UE wspierająca postulat jest na tyle liczna, aby rozwiązanie zostało przyjęte. Koalicję w tej sprawie zbudowały wspólnie Polska i Francja.
Niemcy grają na siebie
Jak podaje PAP, przedstawienie przez KE projektu wprowadzenia limitu na ceny gazu jest blokowane przez Niemcy, przy wsparciu mniejszych krajów, wśród nich Austrii i Węgier. Powód? Rząd w Berlinie jest świadom, że wysokie ceny błękitnego paliwa obniżają konsumpcję gazu, a to dla Niemiec korzystne. W obliczu zaprzestania dostaw z Rosji w Niemczech gazu po prostu brakuje. Gdyby nie ograniczenia zużycia wymuszone wysokimi cenami, niemieckiej gospodarce zabrakłoby błękitnego paliwa.
"Każdy kolejny miesiąc wysokich cen gazu, który prowadzi do zamykania firm w innych krajach UE, wzmacnia konkurencyjność firm niemieckich, które stać na to, aby przez jakiś czas pokryć straty wynikające z wysokich cen" – mówi jeden z unijnych dyplomatów.
Wymuszona deklaracja KE
Według nieoficjalnych informacji w piątek udało się wymusić na KE deklarację, że przedstawi projekt ws. limitu na ceny gazu przed spotkaniem ministrów ds. energii UE, które odbędzie się w najbliższy czwartek. Zapowiedź ta miała wywołać wściekłość strony niemieckiej.
Obok Polski i Francji, propozycję wspierają kraje takie jak Grecja, Hiszpania oraz Belgia.
Czytaj też:
"Przegrać na kolanach". Ziemkiewicz o relacjach Polska-UE