Sprawa Michaela S. to finał prowokacji znanego łowcy pedofilów, Krzysztofa Dymkowskiego. "Fakt" informuje, że to on i jego współpracownicy przez kilka tygodni obserwowali zboczeńca, wymieniając z nim wiadomości.
Niemiecki policjant pracował na co dzień na przejściu granicznym w Zgorzelcu. W marcu 2017 roku miało dojść do sponsorowanego spotkania z 13-latką. S. zaoferował jej tysiąc złotych za seks. Kiedy przyjechał do Polski, wpadł w zasadzkę Dymkowskiego i jego ekipy.
"Fakt" podkreśla, że nie wiadomo, czy w związku z wyrokiem policjant z Niemiec wyleci z pracy, bo gdy postawiono mu zarzuty, został jedynie przeniesiony do innej placówki.
Za próbę umówienia się na seks z nieletnią sąd wymierzył mu karę sześciu miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Gazeta pisze, że po ogłoszeniu wyroku Michael S. wybiegł z sali. "Zabrakło mu odwagi, by skomentować orzeczenie" – czytamy.
Jak podkreśla tabloid, mężczyzna był wcześniej karany za podobne przestępstwo – w Legnicy umówił się na seks z 12-latką, ale w ostatniej chwili uciekł. Sąd prawomocnie skazał go za to na grzywnę.
Czytaj też:
Jest wyrok ws. serialu "Nasze matki, nasi ojcowie". Niemcy mają przeprosić