Przypomnijmy, że w niedzielę, 13 stycznia, 27-letni Stefan W. wtargnął na scenę gdańskiego finału WOŚP i zaatakował nożem Pawła Adamowicza. Następnego dnia polityk zmarł w szpitalu.
Prezydent Gdańska został ugodzony nożem szturmowym Kandar KD6706, wzorowanym na broni amerykańskich komandosów z czasów II wojny światowej. Głownia ma prawie 15 cm, grubość ostrza to 4 mm – czytamy na łamach "Super Expressu".
Według ustaleń dziennika policjanci, którzy przeszukiwali mieszkanie zabójcy Adamowicza, znaleźli w nim jeszcze dwie maczety: klasyczną długą, ale z piłką do cięcia, oraz krótszą, typu kukri, pochodzącą z Nepalu.
"SE" podkreśla, że ten nóż "ma szerokie zastosowanie, od rąbania drewna i otwierania puszek po oprawianie zwierzyny i cięcie mięsa". "Nie wiadomo czy Stefan W. używał tych noży, by atakować ludzi, ale na broni się zna" – pisze gazeta.
Jak informuje tabloid, w mieszkaniu mężczyzny zabezpieczono jeszcze inny nóż desantowy, bardzo podobny do tego, którym sprawca zaatakował Pawła Adamowicza.
Polska Agencja Prasowa podała w ubiegłym tygodniu, że po wyjściu z więzienia Stefan W. był w Warszawie i chciał dostać się na teren Pałacu Prezydenckiego. Pojawiły się też niepotwierdzone informacje, że 27-latek mógł planować zamach na Andrzeja Dudę. Doniesienia PAP zdementowała Służba Ochrony Państwa.
Z kolei Zbigniew Ziobro powiedział w TVP Info, że Stefan W. planował w Warszawie "spektakularne przestępstwo". Minister sprawiedliwości dodał, że śledczy dysponują biletem lotniczym potwierdzającym wizytę mężczyznę w stolicy.