Wszystko zaczęło się pod koniec stycznia od rozmowy Andrzeja Zybertowicza z Moniką Olejnik w TVN24. Profesor powiedział wtedy, że Lech Wałęsa był "płatnym donosicielem SB, a ludzi, którzy mówili prawdę o jego przeszłości, ciągał po sądach i chciał zniszczyć".
Były prezydent od samego początku przekonuje, że nie był TW "Bolkiem" i nie brał pieniędzy od Służby Bezpieczeństwa. Ze swoimi przeciwnikami chce walczyć w sądzie. Niedawno Wałęsa pozwał kilkanaście osób, m.in. Zybertowicza.
W czwartek wieczorem w Polsat News profesor był pytany, czy przeprosi byłego prezydenta. Zybertowicz oświadczył, że tego nie zrobi i wyjaśnił dlaczego.
– Jako człowiek Wałęsy nie przeproszę, natomiast poproszę go: panie prezydencie, niech pan zachowa się jak mężczyzna, powie prawdę, przeprosi tych, którym wyrządził krzywdę i poprosi Polaków o wybaczenie – powiedział.
Pytany o Kazimierza Kujdę i doniesienia o jego współpracy z komunistycznymi służbami (TW "Ryszard"), Zybertowicz przyznał, że jest to cios dla środowiska Prawa i Sprawiedliwości. Po ujawnieniu tych informacji Kujda sam podał się do dymisji i nie jest już szefem Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
Czytaj też:
Wałęsa reaguje: Jakim prawem mi ubliżasz, panie Zybertowicz?