WPŁYWAJ PREMIERZE II
  • Paweł KukizAutor:Paweł Kukiz

WPŁYWAJ PREMIERZE II

Dodano:   /  Zmieniono: 
Trudno jest dotrzeć do pana premiera. Przekonały się o tym wielokrotnie stowarzyszenia występujące przeciw bezprawiu w Polsce. Nie  ma co się dziwić – pan premier bardzo ciężko pracował nad ochroną ojczyzny przed światowym kryzysem. Walczył więc z tym kryzysem tak, że  kamień na kamieniu nie pozostał. Parę dni temu ogłosił swoje zwycięstwo i  zakomunikował, że od teraz Polska rośnie w siłę, a ludziom żyje się dostatniej. Czyli my możemy znów spokojnie brać kredyty, a on zapewne w  końcu znajdzie czas na wpływanie na sądy i prokuraturę.

Szkoda, że dopiero teraz (ale oczywiście rozumiem!), bo w 2011 r. zakończył się, trwający ponad cztery lata, proces policjantów z Koźla, którzy w czasie służby zatrzymali nietrzeźwego chuligana po tym, jak głośno wykrzyczał – zgodnie z ideologią autorów napisów „JP” na murach – co o nich myśli. Po zatrzymaniu odmówił podania danych osobowych i rzucił się na jednego z funkcjonariuszy. Oczywiście założono mu „bransoletki”, wsadzono do radiowozu z intencją zamknięcia „na dołku”, ale zaczął błagać, że jest po kilku wyrokach, że od jutra zaczyna pracę i jak go zamkną, to bankowo wróci do pierdla.

Zlitowali się i wypuścili. Na swoją zgubę, bo natychmiast zgłosił na policji swoje „bezprawne zatrzymanie”. No i się zaczęło. Sąd Rejonowy w Kędzierzynie-Koźlu skazał funkcjonariuszy na dwa lata odsiadki w zawiasach na trzy. Bo między innymi poprzez użycie środków przymusu bezpośredniego (kajdanki)... naruszyli zaufanie powoda do organów ścigania. Przypominam – chodzi o wielokrotnego recydywistę. W Sądzie Okręgowym w Opolu wyrok uchylono i skierowano sprawę do ponownego rozpatrzenia. Gdzie? W tym samym sądzie, w Kędzierzynie-Koźlu, z tym samym prokuratorem, ale za to z innym sędzią – kolegą tego, który orzekał w pierwszej sprawie. Jaki więc był wyrok, trudno się nie domyślić. Kraty w zawiasach. I nie pomogły zeznania jednego ze świadków, który kilka dni przed zdarzeniem, o którym piszę, twierdził, że jego kolega (a nasz „bohater”) wyznał mu, iż wkrótce „musi się zemścić na psiarni za to, że zabrali mu motocykl, na który nie posiadał papierów”. No bo skoro kędzierzyński sędzia w pierwszej sprawie uznał, że policjanci są winni, to przecież nie będzie nowy (również kędzierzyński) sędzia podważał zdania swojego kumpla, z którym często siedzi w jednej sali. Powaga sądu mogłaby ucierpieć.

Albo przypadek innych policjantów, którzy ponad dwa lata temu otrzymali zgłoszenie, iż na ich terenie grasuje elegancko ubrany dewiant i na oczach dzieci oddaje się „czynnościom seksualnym”. Wyruszyli ująć zboka i od tej pory do dziś jeżdżą po sądach „w sprawie”. Wyruszyli, namierzyli osobnika z opuszczonymi do kolan spodniami, krzyknęli: „Policja!”, osobnik rozpoczął ucieczkę, przewrócili go, skuli i zaprowadzili na komendę. Problem jednak w tym, że byli nieumundurowani, a osobnik był… prokuratorem. No i przed sądem wyznał, że uciekał, bo myślał, że jacyś bandyci chcą go obrabować, a spodnie miał opuszczone, gdyż, owszem, oddawał się czynności, ale... fizjologicznej. Dlaczego w krzakach, a nie w toalecie obiektu publicznego, obok którego rosły krzaki? Bo by nie zdążył – zapłakał. Błagam, premierze, wpłyń na sąd, by stanął po stronie funkcjonariuszy, bo wielce prawdopodobne, że bez Twojego wpływu sprawa prokuratora się rozpłynie, a funkcjonariusze popłyną z roboty za przekroczenie uprawnień. Wpłyń, premierze, bo wygląda na to, że już wkrótce będziesz musiał użyć sił prewencji do ochrony „żywotnego interesu państwa”, którym niewątpliwie jest jak najdłuższe pozostanie PO przy władzy.

Czytaj także