Francja, VI Republika Arabska?

Francja, VI Republika Arabska?

Dodano: 
Francuska policja
Francuska policja Źródło: PAP/EPA / CHRISTOPHE PETIT TESSON
Dzień 436, wpis nr 425 || Kiedy przeczytałem o puczu wojskowych we Francji to coś mi tam nie pasowało.

Zadzwoniłem do mego kumpla, speca od Francji, z którym już jeden wywiad zrobiłem na temat jego ulubionego kraju. Chciałem się dowiedzieć, o co chodzi z tymi wojskowymi, którzy – według polskich mediów – wypowiedzieli posłuszeństwo prezydentowi Macronowi i zagrozili wybuchem wojny domowej. Jak zwykle dałem się nabrać mediom i dobrze, że zadzwoniłem, bo okazało się znowu, że media sobie, a prawda sobie. I kolega mi wiele rozjaśnił. Nie będzie z tego wywiadu, bo za dużo tego teraz, za to będę miał możliwość splatać jego opinie ze swoimi, co wywiad uniemożliwia.

Eskalacja wewnętrznych napięć we Francji

A więc trzeba zacząć od początku. We Francji mamy eskalację wewnętrznych napięć i walk ulicznych. Powstało tam ponad 270 enklaw, gdzie zamiast państwa działają lokalne arabskie gangi, miejsca te nazywane są – i słusznie – „terytoriami utraconymi”. W myśl zasady, że „jeśli nikną granice zewnętrzne, to pojawiają się granice wewnętrzne”, Francja poprzez kilkaset tysięcy nielegalnych imigrantów rocznie (bez przerwy na kowid!) „zyskała” miejsca eksterytorialne, w których pokazanie się białego to niezła brawura. Codziennie mamy do czynienia z około tysiącem aktów agresji ze strony arabskiej mniejszości. Na terytoriach utraconych rządzą gangi narkotykowe, uznając teren za swój, zaś każdego policjanta za agresora.

"Mamy do czynienia z szariatem"

W sensie prawno-etycznym w tych enklawach mamy do czynienia z szariatem, który eliminuje wszelkie organizacyjne narzędzia państwa. Odbywają się tam ataki na policjantów, w przypadku ich interwencji mamy do czynienia ze zbiorową zemstą. Najczęściej podpala się coś dużego, przyjeżdża straż w asyście policji i obie służby są atakowane. Resztki państwa na tych terenach Francja utrzymuje w postaci jednego posterunku w takich dzielnicach. Nie mają one funkcji komisariatu, bo to są właściwie bunkry, do których się nie wchodzi z zewnątrz, ostatni znak obecności państwa. Atakowane są synagogi i kościoły. Średnio 3 akty podpaleń lub świętokradztwa. Dziennie. Płoną dwie katedry rocznie.

Islamolewactwo

Mamy do czynienia ze zjawiskiem również politycznym. Tak jak lewactwo w USA zjednoczyło się z proletariatem zastępczym w postaci Murzynów, tak we Francji mamy do czynienia z islamolewactwem. Z tą różnicą, że Murzyni w USA, to jednak obywatele tego państwa, czego o wielu arabskich rewolucjonistach powiedzieć nie można. Na meczach piłki nożnej, gdy gra Francja, hymn jest zagłuszany przez kibiców gwizdami, zaś zamiast Marsylianki śpiewany jest hymn Tunezji. Francja i jej mundurowi przedstawiciele uznawani są za okupantów, faszystów i hitlerowców. W modzie jest teraz trend „zabij gliniarza”, który nie tylko usprawiedliwiają media, ale i cały system.

Policjant we Francji może wyciągnąć broń, dopiero kiedy ktoś do niego strzeli. Tak, że coraz mniej chętnych do policji, zaś jak się za bardzo obronisz przed atakiem, to lądujesz w więzieniu z przedstawicielami tych, do których strzelałeś. Nielicznymi przedstawicielami, bo w ogóle systemowo sądy zwalniają arabskich kryminalistów i policja ma już dość. Jak już kogoś złapią – jak widać z narażeniem życia – to sąd go zwalnia. W ogóle to we Francji ciężko pójść siedzieć jak się nie ma 18 lat, a więc w szpicy gangów na styku bandy-państwo występują głównie 17,5 latkowie. To oni atakują policjantów i komendy, bo wiedzą, że, nawet złapani, wyjdą za chwilę i się będą śmiać w oczy mundurowym. A zresztą jak tam większość jest na nielegalu, to jak sprawdzić, ile taki kolo ma lat?

Upadek państwa

Ostatnio doszło już do eskalacji upadku państwa. W jednej z francusko-arabskich dzielnic tamtejsi zabili Czeczena, który wlazł ze sprzedażą narkotyków na ich terytorium. W rewanżu dzielnice nawiedziło kilka ciężarówek Czeczenów z ciężką bronią i granatnikami, którymi rozwalono dzielnicę w proch. To uregulowało rachunki arabsko-czeczeńskie na dłużej, ale francuska policja mogła się tylko przyglądać ze swoich bunkrów jak starsi i silniejsi załatwiają swe sprawy. Francja w tym dniu skapitulowała.

I istnieje coraz szersza wątpliwość, że państwo może przegrać tę walkę, że policja już nie da rady. I jest to obawa jeszcze większości społeczeństwa. I o tym jest list wojskowych. Wyrażają empatycznie obawy społeczeństwa. Ja, pewnie jak większość, nie miałem czasu czytać tego listu, więc wziąłem do siebie nagłówki i opisy dziennikarskie alarmujące o puczu. Ale po rozmowie z kolegą przeczytałem i tam nie ma nic o buncie.

Wojsko pisze, że obawia się, iż policja jest u kresu przegrania tej batalii. I wojsko pisze, że zostanie wtedy sam na sam z upadłą policją i rozzuchwalonym motłochem. I wojsko pisze do prezydenta, że tego nie chce, że zaraz będzie wojna domowa, nie w ich wykonaniu, tylko, że zrozpaczone społeczeństwo weźmie się za samoobronę, skoro państwo je opuściło. I wojsko nie chce, ale deklaruje, że spełni swoje obowiązki jak prezydent tego zechce. Ostrzega tylko, że jeszcze jest czas by to załatwić bez takich dramatów. Zmienić prawo, doposażyć policję i wpłynąć na media, by przestały już z tą propagandą faszyzmu w policji. Tyle, i tylko tyle.

Reakcją rządu był histeryczny kontratak, który zorkiestrowały media, jak widać po moim przypadku, również międzynarodowe. Pucz-pucz-pucz!. Wszędzie, w każdym radiu, telewizji, gazecie. Rzędy defilujących przed mikrofonami wojskowych z deklaracjami lojalności. Jak w Chinach za Mao. Aresztowania, wydalenia ze służby, odebrane emerytury wobec sygnatariuszy listu. Bo sygnatariusze są jawni, a więc łatwo ich łapać.

Lud jest za wojskowymi

A lud jest za… wojskowymi. Ponad połowa Francuzów podziela ich troskę. W ogóle po ostatnich latach Francuzi odwrócili się od polityki. To tak jak u nas – jechanie przez klasę polityczną na żywca w biały dzień, kłamstwa, buta polityków, przekręty oraz obskurny styl polityki i debaty zniechęciły Francuzów do polityki, tak jak za Tuska, Polaków. Króluje bojkot systemu, absencja przy urnach. Okazało się że realnie na Macrona w drugiej turze zagłosowało 12% Francuzów. Ponad 20% nawet się już do wyborów nie rejestruje, co przypomina sytuację Polaków, którą opisywałem w swej książce „Trzeci sort”. System wręcz specjalnie wypycha swym nieznośnym stylem ludzi poza nawias aktywnej polityki. Mają zostać tylko ci, którym ten styl nie przeszkadza, czyli koniunkturaliści lub wyborcy „mniejszego zła”.

A Francuzi mogą mieć papiery na taką reakcję. Ja tego nie wiedziałem, ale kolega mnie uświadomił, jak wyglądały ostatnie wybory, w których zwyciężył Macron. Otóż poprzedni prezydent Holland, i jego kamaryla, wiedzieli, że nie startuje, bo nie ma szans, że teraz zmiennikiem rządzącego układu ma być Macron i trzeba wyczyścić mu drogę. W sondażach brylował wtedy Francois Fillon, centroprawicowy kandydat, który miał wręcz pewną wygraną. Ustępujący prezydent w ostatnich dniach przed wyborami ogłosił, że powołuje specjalną komisję do spraw tropienia korupcji wśród polityków. Ta komisja wykonała tylko jedno zadanie, po czym przestała funkcjonować. W trzy dni po swym powołaniu postawiła zarzuty korupcyjne kandydatowi Fillonowi, przesłała to w ten sam dzień do prokuratury, której taka procedura zwykle zabiera z miesiąc czasu. Ale prokuratura po 10 godzinach postawiła Fillona w stan oskarżenia. Kandydat oskarżony o korupcję przepadł (dostał nawet z 20%), zaś wybory wygrał (niespodzianka!) Macron. Po takim spektaklu buty i bezkarności większość obywateli wybrała systemową emigrację. Ale teraz na ich prywatne wyspy wolności przyjechali Arabowie. Nie da się już uciec.

Niedawno nadszedł drugi list od wojskowych. To ponad 30 tysięcy żołnierzy, którzy poparli poprzednich sygnatariuszy, wyrazili oburzenie za ich prześladowanie oraz pełny solidaryzm z autorami pierwszego listu. Znowu był, jeszcze bardziej zajadły, atak na nich, szczególnie w mediach. Autorzy drugiego listu jako czynni żołnierze, woleli po przygodach z poprzednimi sygnatariuszami, pozostać anonimowi. Teraz jest atak, że to… nie dość, że zdrajcy, to jeszcze tchórze. To w dodatku umożliwia rządowi dowolne czystki w armii, bo o autorstwo anonimowego listu można już oskarżyć dowolnie wybraną ofiarę.

A więc mamy tak: zdesperowane społeczeństwo, policję pod ścianą, wojsko w obliczu czystki i moment podobny jak w USA, gdzie rządzący układ globalistów zbratał się z lewicą, z tym, że we Francji amerykańskich Murzynów zastąpiono Arabami, jako szpicą akcji bezpośredniej. Wygląda to na państwo upadłe i chwilę przed przesileniem. Zyskuje… Marie Le Pen. Bo „bunt” wojskowych, to przecież wyraz jej długoletniej troski, egzemplifikacje jej haseł i powód do zyskania w przyszłorocznych wyborach. Bo kontekst wyborczy jest tu kluczowy. Widać, że Macron będzie szedł na przełamanie, a może to nadwątlić jego zasoby, które da się policzyć jako potencjał połączonych (legalnych) Arabów i lewaków na około 20%. W obliczu egzystencjalnego poziomu dylematów reszty społeczeństwa Le Pen może wygrać. I może już nie pomóc to, że w pierwszej turze lewackie (a więc praktycznie wszystkie media) nazywają ją co wybory faszystką, a jak jej dobrze idzie w drugiej turze – hitlerówką.

Jak Macron przegrzeje to przegra i będzie rządzić Le Pen. To może i dobrze, bo wtedy Francuzi będą mogli zobaczyć, kto w tej parze był naprawdę faszystą.

PS. A może wojsko? Może to jest ostatnia instancja porządku i patriotyzmu zatrzymująca to osuwanie się w przepaść ostatków porządku państw narodowych? No bo drogą francuskich wojskowych poszli… amerykańscy. Też opublikowali list z pełną troską pytając się Bidena o losy kraju. Trzeba będzie monitorować co tam z nimi propagandowo i systemowo zrobią. A u nas? Dajcie spokój – przypomina mi się relacja Stanisława Michalkiewicza, który wizytował kiedyś wojskowy garnizon. Na obiadku z generalicją zaczęło się wojskowych gadanie, że to nie tak, że rząd słaby, że plaża. I Michalkiewicz powiedział do nich: to jak to, państwo wam się nie podoba i macie rację, macie przecież te armaty i karabiny, to dalejże wyjazd z jednostki i zrobić tu porządek. I jeden z pułkowników mówi: ma Pan rację, wiem co trzeba zrobić. W Michalkiewiczu duch się podniósł, ale wojskowy wykrzyczał swój pomysł: zrobimy strajk!

Nie masz nadzieje…

PS II. I na koniec dobre wieści: Francja luzuje obostrzenia. Od 17 czerwca otwierają… stoki narciarskie!

Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na blogu „Dziennik zarazy”

Źródło: dziennikzarazy.pl
Czytaj także